Nabożeństwa Drogi Betlejemskiej najbliższe 25.10.2024

nabozenstwa_drogi_betlejemskiej

 

 

"Im więcej Mnie uczcicie, tym więcej błogosławić wam będę…"

Siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus zapraszają wszystkich 25 – każdego miesiąca od września do listopada i od stycznia do czerwca o godz. 17. 30 na Nabożeństwo ku czci Dzieciątka Jezus połączone z Mszą Świętą, w którym będziemy polecać Dzieciątku Jezus nasze prośby oraz czcić Je poprzez wybrane modlitwy i pieśni. Po Mszy św. jest możliwość przyjęcia szkaplerza karmelitańskiego.

 


ndb

Droga Betlejemska

pdf

DROGA BETLEJEMSKA

czyli

NABOŻEŃSTWO MIŁOŚCI

do

DZIECIĄTKA JEZUS

wraz z pieśniami

 

Oprac. S. Hilaria

od Matki Bożej Bolesnej

 

Karmel Dzieciątka Jezus

Kraków 1993 – Lublin 2012

 

 

BÓG   NAS   KOCHA

Niepojęta miłość Boga do człowieka została objawiona w zdumiewający sposób - poprzez tajemnicę Wcielenia. Oto Syn Boga w imię miłości do Ojca i ludzi stał się człowiekiem. Ukrył cały majestat swej Boskości w człowieczeństwie i ukazał jak na ziemi sparaliżowanej grzechem, może żyć sprawiedliwe dziecko Boga.

Celem Nabożeństwa Miłości do Dzieciątka Jezus jest nieustanne kontemplowanie niepojętego cudu tajemnicy Wcielenia. Tekst Nabożeństwa jest nowym ujęciem tradycyjnego w Rodzinie Zakonu Karmelitańskiego wielbienia miłości Wcielonej.

 

NABOŻEŃSTWO DROGI BETLEJEMSKIEJ

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga.   I  Bogiem było Słowo.

Wszystko przez Nie się stało,

a bez Niego nic się nie stało,

co się stało.

W Nim było życic,

a życie było światłością ludzi,

a światłość w ciemności świeci

i ciemność jej nie ogarnęła.

Na świecie było Słowo,

a świat stał się przez Nie,

lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do Swojej własności,

a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,

dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.

/J 1, 1-5, 10-12/

 

Tajemnica I

WCIELENIE SŁOWA

     Dziecię Jezu, Jedonrodzony Synu Boga, który przyjąłeś w łonie Matki Dziewicy postać sługi, daj nam zrozumieć wartość pokornej miłości.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu,

 R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

By narodziła się miłość,

By się narodził w nas Chrystus,

Zwiastowań ciszą szczęśliwą,

Pokorną, jasną i czystą.

Wyjść trzeba Bogu naprzeciw,

Otworzyć duszę swą całą,

By w sercu jak w Nazarecie

Dziś Słowo Ciałem się stało.

 

Tajemnica II

NAWIEDZENIE

Dziecię Jezu, mieszkające w łonie Matki, i uświęcające Jana Chrzciciela w łonie św. Elżbiety, błogosław wszystkim, matkom które oczekują narodzenia dziecka, by umiały otoczyć je miłością.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Miłość cierpliwa - gdy  czeka

W drzwiach serca czujnym obliczem,

By w kruchych kształtach człowieka

Rozpoznać Twą tajemnicę -

By iskrę życia uchronić

Na wieczną radość i chwałę,

Daj ojcom moc Twoich dłoni,

Daj matkom serca wspaniałe.

 

Tajemnica III

OCZEKIWANIE NARODZENIA

     Dziecię Jezu, uszczęśliwiające Matkę przez dziewięć miesięcy wyczekiwania na Twe narodzenie, wspieraj nasze serca nadzieją spełnienia Twoich obietnic.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Nadzieja gwiazdą rozbłyska,

Jaśniejsza im noc ciemniejsza –

Twoja obecność tam bliższa,

I miłość Tobą mocniejsza.

Miłość cierpliwa i szczera,

Miłość ofiarna i cicha

Na tobie serce opiera,

I Twoją łaską oddycha.

 

Tajemnica  IV

NARODZENIE

Dziecię Jezu, które wybrało ubogą stajnię na miejsce swego narodzenia, udziel nam łaski umiłowania ewangelicznie rozumianego ubóstwa.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Uboga Twoja stajenka, I Matka Twoja uboga, Wolnością serca wskroś piękna, Czystością okryła  Boga. O, daj  nam serca  i oczy, I dłonie piękne ubóstwem, Abyś w narodzin Twych nocy Mógł własnym okryć nas Bóstwem.

 

Tajemnica V

NADANIE   BOŻEJ   DZIECINIE IMIENIA  JEZUS

Dziecię Jezu, otrzymujące w ósmym dniu po narodzeniu Imię, które oznacza Zbawiciel, wypełnij nasze serca wdzięcznością za nasze zbawienie.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Naucz nas,  Panie,  miłować. Odziej  nas Twoją pięknością. Naucz za wszystko dziękować, Serca  rozśpiewaj  wdzięcznością, Abyś Twym Boskim Imieniem Mógł nas podpisać na wieczność, Daj pełne  Ciebie sumienie, Dziecięcą daj sercom wdzięczność.

 

Tajemnica VI

POKŁON   MĘDRCÓW

Dziecię Jezu, Ty przyjąłeś pokłon wiary trzech Mędrców, wzmocnij naszą wiarę, która jest fundamentem miłości.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Miłość nie szuka poklasku,

Ni pychą się nie unosi.

Tym jest piękniejsza Twą łaską

Im pełniej Twą chwałę głosi.

Daj  sercom wzrok pełen wiary,

Twą oświecony mądrością,

Byś Sam był Ojcu w nas Darem,

A my - Twych oczu radością!

 

Tajemnica VII

OFIAROWANIE

Dziecię Jezu, wykupione w świątyni za dwa młode gołębie, udziel nam daru zrozumienia ducha ofiary, bez której nic ma miłości.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Miłość  nie szuka swojego, I gniewem się nie unosi -Podnosi serce do  nieba, Wszystko  u Ojca wyprosi. A nawet „mieczem"  zraniona, Na objawienie serc  nędzy -Jak dziecko w Ciebie wtulona, Wszystko przetrzyma!  - Zwycięży!..

 

Tajemnica VIII

UCIECZKA   DO   EGIPTU

Dziecię Jezu, uciekające przed złym Herodem, wypełnij nasze serca mądrością potrzebną do obrony skarbu miłości przed zakusami czyhającego na nią zła.

V.   Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Miłość, gdy  trzeba - ucieka. Mądrością serca, zwycięża. A gdy powróci z daleka -Dojrzała, piękna  i mężna!.. O, prowadź ścieżką mądrości, Choćby wśród nocy wygnania, Bo nie ma większej  radości Nad wierność dla miłowania.

 

Tajemnica IX

POBYT   W   EGIPCIE

Dziecię Jezu, wraz z Matką i św. Józefem tułające się na obczyźnie, daj nam zrozumieć, że naszą prawdziwą Ojczyzną jest Dom Miłości, Dom Twego Ojca.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Gdy ból  nam serca  oczyści, Gdy  je przemieni  Moc Święta, Dom  Ojca jest laki bliski, Tu  złego się nie pamięta. Rodzinna pełnia radości! -Dom  Ojca - Dom  Miłowania! Naucz nas  takiej miłości, Za cenę Twego wygnania.

 

Tajemnica X

POWRÓT   Z   EGIPTU

Dziecię Jezu, powracjące z Rodzicami do Nazaretu, daj nam Twoją wytrwałość w kroczeniu drogą miłości.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Znużony drogą powrotu, O, Boski Synu, Jezusie, Daj  iść za Tobą tęsknotom Mojego serca i duszy. Daj  miłość, co wszystko znosi, Cichą ofiarność miłości -I  rozmodlenia daj  głosem Zanurzać serce w wieczności.

 

Tajemnica XI

ŻYCIE   W   NAZARENSKIM   DOMU

Dziecię Jezu, uświęcające w Nazarecie życic rodzinne i zwyczajną ludzką pracę, pomóż nam zamienić nasze obowiązki w akt miłości.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości

Zdrowaś Maryjo...

W Twą się codzienność ukryję,

By stopy Twoje całować,

O Jezu,  Synu  Maryi,

Daj miłość Twą naśladować.

O, Boże, Słowo Wcielone,

Ukryte w ciszy Nazaret,

Niech serce w Ciebie wpatrzone

Codziennym stanie się darem.

 

Tajemnica XII

ZNALEZIENIE   W   ŚWIĄTYNI

Dziecię Jezu, pouczające Swych ziemskich Rodziców, że w sprawach Ojca być powinieneś, pomóż nam w pełnieniu Woli Ojca Niebieskiego, która zawsze jest miłością.

V.  Naucz nas miłości,  o Dziecię Jezu, R. Naucz nas miłości.

Zdrowaś Maryjo...

Twa miłość wierna do końca, Nawet gdy serca drżą lękiem. Mądrością - „Być w sprawach Ojca", Dać się odnaleźć w ich pięknie. Napełnij serca i oczy Mądrością Twojej miłości, Gotowej trwać w dzień i w nocy Pośród uczonych i prostych.

V. A Słowo Ciałem się stało

/Alleluja/.

R. I zamieszkało między nami

/Alleluja/.

Wszechmogący, wieczny Boże, Panie nieba i ziemi, który się objawiasz ludziom prostym, daj nam prosimy, abyśmy z należną czcią rozpamiętując najświętsze tajemnice miłości Twego Syna, Dzieciątka Jezus, godnie Je naśladowali, i szczęśliwie mogli dojść do królestwa niebieskiego, które jest przyobiecane pokornym. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego. Amen.

 

OFIAROWANIE   DZIECIĄTKU   JEZUS DROGI   BETLEJEMSKIEJ

Ofiaruję Ci, o Najsłodszy Jezu, te rozważania, na uczczenie miłości w tajemnicach Twego wieku dziecięcego i pokornie Cię proszę, racz przyjąć tę modlitwę, wedle Twojej nieskończonej łaskawości i racz mi udzielić tych cnót, które są właściwe miłującym dzieciom, tj. czystości, posłuszeństwa i szczerości.

Zgotuj sobie mitc mieszkanie w sercu moim, oczyść je ze wszystkich uczuć wyniosłych i przewrotnych, a przyozdób cnotami Świętych, ażebym Ci się podobał już  w  tym  życiu,  i  był  złączony  z  Tobą więzami miłości na wieki wieków. Amen.

 

LITANIA   O   NAJŚWIĘTSZYM   IMIENIU JEZUS

Kyrie, eleison. Christe, eleison. Kyrie, eleison.

Jezu, usłysz nas. Jezu, wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba,  Boże,  zmiłuj się nad  nami

Synu, Odkupicielu świata, Boże,

Duchu Święty, Boże,

Święta Trójco, Jedyny Boże,

Jezu, Synu  Boga żywego,

Jezu jasności ojcowska,

Jezu, blasku śwatła  wiecznego,

Jezu,  królu chwały,

Jezu, słońce sprawiedliwości,

Jezu, Synu  Maryi  Panny,

Jezu najmilszy,

Jezu przedziwny,

Jezu, Boże mocny,

Jezu, Ojcze przyszłego wieku,

Jezu, wielkiej rady Zwiastunie,

Jezu najmożniejszy,

Jezu najcierpliwszy,

Jezu najposłuszniejszy,

Jezu, cichy i pokornego serca,

Jezu, miłośniku czystości,

Jezu, miłośniku nasz,

Jezu, Boże pokoju,

Jezu, dawco żywota,

Jezu, cnót przykładzie,

Jezu, żarliwy dusz miłośniku,

Jezu, Boże nasz,

Jezu, ucieczko nasza,

Jezu, Ojcze ubogich,

Jezu, skarbie wiernych,

Jezu, dobry pasterzu,

Jezu, światłości prawdziwa,

Jezu, mądrości wieczna,

Jezu, dobroci nieskończona,

Jezu, drogo i żywocie nasz,

Jezu, wesele Aniołów,

Jezu, królu Patriarchów,

Jezu, mistrzu Apostołów,

Jezu, nauczycielu Ewangelistów,

Jezu, męstwo Męczenników,

Jezu, światłości Wyznawców,

Jezu, czystości Dziewic,

Jezu, korono wszystkich Świętych,

 

Bądź nam miłościw, przepuść nam, Jezu,

Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu,

Od wszelkiego złego, wybaw nas Jezu

Od grzechu każdego

Od gniewu Twego

Od sideł szatańskich

Od ducha nieczystości

Od śmierci wiecznej

Od zaniedbania natchnień Twoich

Przez tajemnicę świętego wcielenia Twego

Przez narodzenie Twoje

Przez dziecięctwo Twoje

Przez najświętsze życie Twoje

Przez prace Twoje

Przez cierpienia  i mękę Twoją

Przez krzyż i opuszczenie Twoje

Przez omdlenie Twoje

Przez śmierć i pogrzeb Twój

Przez, zmartwychwstanie Twoje

Przez wniebowstąpienie Twoje

Przez Twoje Ustanowienie Najświętszego Sakramentu

Przez radości Twoje

Przez chwałę Twoją

Baranku Boży, który        gładzisz grzechy świata,

przepuść nam, Jezu,

Baranku Boży, który        gładzisz grzechy świata,

wysłuchaj nas, Jezu,

Baranku Boży, który        gładzisz grzechy świata,

zmiłuj się nad nami,        Jezu.

V. Jezu, usłysz nas

R. Jezu, wysłuchaj nas.

V. Jezu cichy i pokornego Serca,.

R. Uczyń serca nasze według Serca Twego.

Módlmy się:

Panie Jezu Chryste, któryś rzekł: Proście, a otrzymacie; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzone; błagamy Cię, daj nam proszącym Boskiej Twej miłości uczucie, abyśmy Cię całym sercem, usty i uczynkiem miłowali i w chwaleniu Ciebie nigdy nie ustawali.

Świętego Imienia Twego bojaźnią oraz miłością ustawiczną racz nas obdarzyć, o Panie, ponieważ tych nigdy z opieki Twej nie wypuszczasz, których w gruntownej miłości Twojej utwierdzasz.

Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

 

Koronka do Dzieciątka Jezus

Na 3 paciorkach: 3 razy Ojcze nasz, a przed każdym 
Ojcze nasz: “A Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami”
na cześć Świętej Rodziny.

 

Na  12  paciorkach: 12 razy Zdrowaś Mario
na uczczenie 12 lat Dziecięctwa Pana Jezusa,
a przed każdym Zdrowaś Mario:
“A Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami”.

 

Przed każdym Zdrowaś Mario rozważamy jedną
z tajemnic dziecięcego wieku Pana Jezusa:
1. Wcielenie Bożego Słowa
2. Nawiedzenie św. Elżbiety
3. Oczekiwanie narodzenia
4. Narodzenie Dzieciątka Jezus
5. Nadanie Najświętszego Imienia Jezus
6. Ofiarowanie w świątyni
7. Pokłon mędrców
8. Ucieczka do Egiptu
9. Pobyt w Egipcie
10. Powrót do Nazaretu
11. Ukryte życie w Nazarecie
12. Dwunastoletni Jezus w świątyni

 

Na zakończenie fragment modlitwy o. Anzelma Gądka, OCD:
O Boskie Dziecię - błogosław nam, uświęcaj nas
jednocz nas z Sobą
I w Twym Bożym Dziecięctwie
daj żyć i umierać. Amen.

Litania do Dzieciątka Jezus

Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Dzieciątko Jezus, usłysz nas.
Dzieciątko Jezus, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże,  zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże,  zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże,  zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże,  zmiłuj się nad nami.
 

Boskie Dzieciątko, prawdziwy Synu Boga,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, Synu Maryi Panny,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, Słowo, które stało się ciałem,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, mądrości Ojca przedwiecznego,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, przedmiocie upodobania Ojca,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, oczekiwanie sprawiedliwych,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, upragnione od wszystkich,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, Królu Aniołów,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, Zbawicielu nasz,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, któreś sobie obrało za mieszkanie ubożuchną stajenkę, złóbek za kolebkę, prostych pastuszków za swych wielbicieli,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, które królowie uznali światłością i zbawieniem wszystkich narodów,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, skarbniku łask Boskich,  zmiłuj się nad nami.
Boskie Dzieciątko, źródło świętej miłości,  zmiłuj się nad nami.
Bądź nam miłościw, przepuść nam, Boskie Dzieciątko.
Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Boskie Dzieciątko.
Bądź nam miłościw, wybaw nas, Boskie Dzieciątko.
 

Od niewoli grzechowej, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Od złości światowej, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Od pożądliwości ciała, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Od pychy żywota, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez pokorne narodzenie Twoje, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez chwalebne objawienie się Twoje, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez ofiarowanie się Twoje, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez niewinność Twoją, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez prostotę Twoją, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez posłuszeństwo Twoje, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez łagodność Twoją, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez pokorę Twoją, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Przez miłość Twoją, wybaw nas, Boskie Dzieciątko,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,  przepuść nam, Dzieciątko Jezus!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,  wysłuchaj nas, Dzieciątko Jezus!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,  zmiłuj się nad nami, Dzieciątko Jezus!
 

K. Będę się radował w Panu.
W. Będę się weselił w Bogu, Jezusie moim.
Módlmy się:
Panie Jezu, który z miłości ku nam przybrałeś postać Dzieciątka, ubożuchnego i upokorzonego w żłóbku, uwielbiamy Cię i wraz z mędrcami ofiarujemy Ci złoto gorącej miłości oraz kadzidło żywej modlitwy; uświęć nasze serca, jak niegdyś uświęciłeś serca ubogich pasterzy, abyśmy Ci zawsze wiernie służyli i nigdy nie przestawali wielbić.
W. Amen
 

Modlitwa o. Cyryla

O, Dziecię Jezus, uciekam się do Ciebie,
i błagam Cię przez wstawiennictwo
Twej świętej Matki, wspieraj mnie
w tej potrzebie, która Ci dziś przedstawiam...,
gdyż wierzę mocno, 
że jako Bóg możesz wszystko uczynić.
Oczekuję z ufnością otrzymania Twojej
świętej łaski, kocham Cię z całego mego
serca i ze wszystkich sił mojej duszy.
Żałuję szczerze, żem Ctię obraził
grzechami i proszę o łaskę,
abym już więcej ich nie popełniał.
Postanawiam przeto już nigdy Ciebie
nie obrażać i raczej wszystko wycierpieć,
aniżeli w czymkolwiek Tobie się
nie podobać
Pragnę odtąd wiernie Ci służyć.
Dla miłości Twej, o Boże Dziecię, będę
kochał bliźniego swego jak siebie samego.
O, Dziecię Wszechmocne, o Jezu,
błagam Cię jeszcze raz, wesprzyj mnie
w tej potrzebie...
Daj mi łaskę posiadania Ciebie
w wieczności z Maryją i Józefem świętym,
abym Ciebie mógł chwalić wraz
z aniolami całego niebieskiego dworu. Amen.

Uwielbienie Dzieciątka Jezus

Boskie Dzieciątko, prawdziwy Synu Boga żywego,

bądź uwielbione

Boskie Dzieciątko, jasności Ojca Przedwiecznego,

Boskie Dzieciątko, najmilszy Synu Maryi Panny,

Boskie Dzieciątko, najpiękniejszy spośród synów ludzkich,

Boskie Dzieciątko, największy Miłośniku ludzi,

Boskie Dzieciątko, niepokalany Baranku ofiarowany za grzechy,

Boskie Dzieciątko, przedziwny Nauczycielu świętości,

Boskie Dzieciątko, oczekiwanie wszystkich narodów,

Boskie Dzieciątko, upragniony Zbawicielu świata,

Boskie Dzieciątko, Przyjacielu ubogich i maluczkich,

Boskie Dzieciątko, Dawco wszelkiego błogosławieństwa,

Boskie Dzieciątko, jedyna miłości i wesele wiernych,

 

W. Słowo stało się Ciałem,

O. I zamieszkało między nami.

 

Módlmy się:

Wszechmogący wieczny Boże, któryś tak nas umiło­wał, że Syna Swego zesłałeś na ziemię; naucz nas z należną czcią uwielbiać święte tajemnice Dzieciątka Jezus i wstę­pować w Jego ślady, abyśmy podobali się Tobie i otrzymali życie wieczne. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego.

Amen.

 

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

Synu Ojca Przedwiecznego   kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

w którego przyjściu poznajemy miłość Boga Ojca.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

jedyna nasza drogo do domu Ojca Niebieskiego.

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu, przychodzące w mocy Ducha Świętego.

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu, odwieczna Światłości.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, dla którego został stworzony cały świat.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, potomku Niewiasty miażdżącej głowę węża piekielnego.

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu, wzorze naszego oddania się Maryi w niewolę miłości.

kocham i wielbię Ciebie,

Najświętsze Dzieciątko Jezu, błogosławiące św. Elżbietę i wszystkie matki oczekujące potomstwa.

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu, Światło nocy betlejemskiej.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, przynoszące na ziemię pokój ludziom dobrej woli.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, powierzone przez Boga Ojca opiece świętego Józefa.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, z miłością przyjmujące pasterzy i wszystkich ubogich.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, otrzymujące dary serc Trzech Króli

i wszystkich narodów.

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu, wypędzone z serc opanowanych przez szatana i grzech „herodów".

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu,

szukające pokarmu miłości w naszych domach.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

szukające ciepła miłości w naszych sercach.

kocham i wielbię Ciebie.

 Najświętsze Dzieciątko Jezu, obecne w rodzinach złączonych modlitwą.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, nadziejo i pociecho chorych i starszych.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

przez Twą ucieczkę do Egiptu - pociecho wygnańców z Ojczyzny.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

radości rodziców w Nazarecie.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu,

Sędzio tych, którzy gorszą dzieci i młodzież.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, nauczycielu życia całkowicie poświęconego Bogu.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, „rodzące się " w tajemnicy Mszy świętej na ołtarzach świata.    kocham i wielbię Ciebie.

 

 

Najświętsze Dzieciątko Jezu, spragnione wielkiej miłości kapłanów.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, oddające się nam w Chlebie-Hostii świętej.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, swoim Sercem ogarniające nas i wszystkich ludzi.

kocham i wielbię Ciebie.

Najświętsze Dzieciątko Jezu, nasza Miłości teraz i na wieki.

kocham i wielbię Ciebie.

W. Jezu cichy i pokorny Sercem.

O. Uczyń serca nasze według Serca Twego.

Módlmy się:

Boże, nasz kochany Ojcze, Ty posłałeś na ziemię i do naszych serc jedynego Syna, aby nas zbawił. Zachowaj nas w Twej mi­łości i łasce, a gdy staniemy się „jak dzieci" czyści i ufni, przyj -mij nas do Nieba, w którym mieszkasz i królujesz wraz ze swoim Synem i Duchem Świętym na wieki wieków. Amen

Pieśni do Dzieciątka Jezus

 

Królu mej duszy

1   Królu mej duszy, Boża Dziecino,

Ty wciąż królujesz, choć wieki płyną.

Choć książę świata swe hufce mnoży,

Tyś niezwyciężon, boś Synem Bożym!

2      Do Ciebie serca idą miłością! -
Tyś naszą mocą, Tyś Opatrznością.
Niebo i ziemia są w ręce Twojej,
Królujesz - łaską, rządzisz - pokojem.

3      Niech Twa Wszechmocna rączka Dziecięca
Wieczną miłością zjednoczy serca,
Byśmy wielbili tu i w wieczności
Najświętszą Trójcę - ŹRÓDŁO MIŁOŚCI.

Amen.

 

Słonko zaszło za górami

Słonko zaszło za górami, ziemię tuli cicha noc,

Dziecię Jezu z Aniołami nucą Tobie:

Dobranoc.

Błyszczą gwiazdki na błękicie,

O, jak wielka Twoja moc,

Spojrzyj Jezu, na Twe dziecię,

Daj mi Jezu, dobrą noc.

Przed ołtarzem lampka cicha, płonie Tobie całą noc

I Anieli nucą z cicha

Dziecię Jezu, dobranoc.

Świat pogrążon w śnie głębokim,

Wszystko trzyma Twoja moc.

Mnie i wszystkim moim drogim

Daj o Jezu, dobrą noc.

Chwalić będę Cię na nowo

Jutro gdy powstanę z snu.

Choć się żegnam teraz z Tobą

Serce me zostaje tu.

 

Mój mały Królewiczu

1. Mój mały Królewiczu choć nie masz berła i korony, lecz ja cię kocham za to, że masz serce pełne pokory.

Twe serce wszystkich kocha, wszystkich Panie. Bo Twoje serce, to serce Dobrego Boga.

2. Mój mały Królewiczu
chociaż w stajni rodzisz się,
lecz ja Cię kocham za to,

że przyszedłeś zbawić mnie.

3. Mój mały Królewiczu

do Ciebie każdy może przyjść,

 lecz ja Cię kocham za to,

 że w mym sercu możesz być.

 

Lulajże Jezuniu...

Lulajże Jezuniu Dziecino Boska. Do Ciebie się garnie dziś cała Polska.

Ref: Lulajże Jezuniu na Polskiej ziemi

choć głodno i chłodno lecz między swymi.

 

Gdy Boża Dziecina na świat przychodzi

w naszych sercach Polskich radość się budzi.

Refren: Lulajże Jezuniu...

 

Lulajże Jezuniu, dziś w Polskich domach, By Cię nie zabrakło wśród nasnikomu. Refren:

Refren: Lulajże Jezuniu...

 

Pomóż Jezusieńku i dodaj siły, Byśmy w swej Ojczyźnie radośniej żyli.

Refren: Lulajże Jezuniu...

 

Zaśnij Dziecino święte Dziecię

I. Zaśnij Dziecino święte Dziecię,

Tyś nam pociechą w tym świecie

Ref. Zmróż oczęta swoje, Tyś serce moje,

Modlitwa Twoja niech uśpi Cię

II. Wznieś rączkę Swoją, błogosław nam,

Całe swe życie tobie oddam.

 

Maleńki, kochany, najmniejszy

Ref: Maleńki, kochany, najmniejszy

Z Betlejem, z ołtarzy, z opłatka.

Maleńki, a przecież największy,

Odwieczny, najbardziej współczesny.

I.                    Biała ziemia prosi Ciebie Jezu,

Abyś ludziom serce dzieci dał

Biała ziemia prosi Cię Maleńki,

Abyś sercem świata został sam.

II.                  Rozświeć myśli wszystkich ludzi, Panie

I kryształów lodu daj nam blask

Obmyj nasze słabe ludzkie serca

A nam swoje Boskie serce daj.

 

Jam dzieckiem Twym

Jam dzieckiem Twym, które nie mówi jeszcze

Wyciągam swe ręce do nieba, Aby przytulić Jezusa.

 

Zobaczcie jak wielką miłość

Zobaczcie jak wielką miłość Ojciec ofiarował nam

Zobaczcie jak wielką miłość Ojciec ofiarował nam

Byśmy dziećmi Boga mogli być

Byśmy dziećmi Boga mogli być

 

Tyś moim dzieckiem umiłowanym

wg. św. Teresy od Dzieciątka Jezus
m. i adapt. tekstu: s. Agnes Krzyżanowska CSCIJ

 

Ref. Tyś moim dzieckiem umiłowanym.

Dla ciebie niebo stworzyłem.

Tyś moim dzieckiem umiłowanym,

Spocznij spokojnie w ramionach mych

 

1. Jestem tylko małym dzieckiem Panie,

Moja słabość onieśmielić chce

Lecz wyciągam ufnie swoje ręce,

Wierząc, że jak Ojciec Ty przytulisz mnie.

2. Choć upadam co krok i co chwilę

Choć bezsilna, nie zniechęcam się.

Patrzę w oczy mego Ojca wierząc, że

Miłosierdzie Twoje znów podniesie mnie.

3. Czyż ufność moja może mieć granice

Gdy mym Ojcem wszechmogący Bóg?

Nie mam zasług, lecz nie lękam się,

Bo skarb Króla także moim jest!

4. Wyznam Panie: miłość Twoja jest szalona!

W tej miłości pragnę cała zgubić się.

Nie chcę rosnąć, lecz przeciwnie - z dnia na dzień

Być jak dziecko, coraz mniejszą stawać się.

Cuda i łaski

w przygotowaniu

Historia kultu Dzieciątka Jezus

Część XIV KULT PRASKIEGO DZIECIĄTKA

Najazd Szwedów i rozszerzanie kultu

     Kult łaskami słynącej figury został tym samym oficjalnie po­twierdzony przez Kościół. Mieszkańcy Pragi śpieszyli ze wszystkimi troskami i potrzebami do swego małego Cudotwórcy, który nikomu nie pozwolił odejść bez pocieszenia. Nawet szwedzcy zdobywcy, którzy 26 lipca 1648 r. wtargnęli do stolicy Czech, nie mogli się całkowicie oprzeć wrażeniu wywołanemu przez to nabożeństwo. W klasztorze umieścili 160 rannych, a żaden z nich nie ważył się drwić z cudownej figury. Wprost przeciwnie, odczuwali coś w rodzaju nietłumionego szacunku i byli do głębi wzruszeni kultem oddawa­nym przez tak wielu ludzi, którzy, pełni zaufania, w swej biedzie błagali o pomoc Boże Dziecię. Nawet generał, a później­szy szwedzki król Karol Gustaw złożył wizytę cudownej figurze podczas inspekcji szpitala karmelitańskiego. Chociaż był protestan­tem, widok łaskami słynącej figury tak go wzruszył, że ofiarował Bożemu Dziecięciu 30 dukatów i z miłości do Niego upadł na kolana przed cudowną figurką, mówiąc: "O, Dzieciątko Jezus! Nie jestem katolikiem, ale ja również wierzę w Twoje Dziecięctwo i jestem pod wrażeniem wiary Twoich wyznawców i cudów, które dla nich czynisz. Obiecuję Ci, że jak tylko to będzie możliwe, każę wojsku opuścić klasztor." Niewiele później Szwedzi odstąpili od oblężenia Pragi, a wszyscy przypisali wyzwolenie miasta opiece Małego Króla.

     W roku 1651 generał Zakonu Karmelitów Bosych, o. Franciszek od Najświętszego Sakramentu. przybył do Pragi na wizytację ka­noniczą. W konwentach austriackich słyszał wiele o cudach zdzia­łanych przez Dzieciątko i pragnął dowiedzieć się czegoś więcej od o. Cyryla i innych ojców. Dnia 26 lipca polecił sporządzić oficjalne pismo, które później stało się znanym dokumentem. W pełni zaapro­bował kult Dzieciątka Jezus ze strony zakonu, nadto zachęcił wszy­stkich obecnych i przyszłych ojców, aby jałmużny składane dla Dzieciątka poświęcić wyłącznie dla spraw Jego kultu. Dokument ten, opatrzony pieczęciami, został wywieszony w kaplicy Dzieciątka Jezus. Cztery lata później cudowną figurę ozdobiono kosztowną złotą koroną, a w roku 1656 można było przenieść małego Cudo­twórcę do własnej kaplicy w kościele, wyłącznie dla Niego wybudo­wanej, dzięki wspaniałomyślności barona von Tallenberga. Zostało Ono tam uroczyście wprowadzone wśród okrzyków wiwatujących tłumów, w procesji z udziałem wielu księży.

     To, o czym od dłuższego czasu marzył o. Cyryl wreszcie stało się rzeczywistością. W trakcie długiego oczekiwania coraz głębiej poznawał tajemnicę dziecięctwa Jezusa, która objawiała mu się po­przez pełnię miłości Bożej, tak cudownie wnikającą we wszystkie serca ludzkie. Jakże często figura małego Dzieciątka mówiła mu, że Bóg okazuje nieskończoną miłość w maleńkości dziecka, które zdo­bywa sobie wszystkie serca. Kiedy teraz spojrzenie jego ogarniało wspaniałość małego Króla, nie mógł pojąć, jakie nieopisane boga­ctwo Bożej miłości w nim się kryje, które z powodu ludzi tak bardzo się uniżyło...  

     O. Cyryl jeszcze nie ukończył swojej misji na ziemi. W imieniu Dzieciątka Jezus miał nawracać niewierzących, wypędzać szatana, a nawet przywracać do zdrowia ludzi śmiertelnie chorych. Kronika co do tego jest przebogata w doniesieniach, a są to wszystko wyda­rzenia, które przyczyniły się do tego, że sława małego Dzieciątka Jezus się rozprzestrzeniła. Niezmordowana praca gorliwego karmelity stopniowo osłabiała jego siły fizyczne. Zbliżała się powoli chwila jego śmierci. Przezię­bienie zmuszało go do pozostawania w celi. Do tego dołączył się chroniczny katar, który przyczynił się do jego śmierci w dniu 4 lu­tego 1675 r. Otoczony współbraćmi i opatrzony świętymi sakramen­tami spokojnie oczekiwał na przybycie jego Dzieciątka Jezus. Miał lat 85.

 

Część XIII KULT PRASKIEGO DZECIĄTKA

Kaplica Praskiego Dzieciątka Jezus

     Wielość wysłuchanych modlitw i różnego rodzaju doświadczenia doprowadziły ojców do przekonania, że Dzieciątku trzeba wybudo­wać własną kaplicę. Pewien dobrodziej zapisał klasztorowi trzy ty­siące guldenów i prosił, by zbudować w kościele ołtarz na chwałę Trójcy Przenajświętszej. Postanowiono ponad tym ołtarzem zrobić w ścianie niszę, w której można by umieścić cudowną figurę, aby była czczona publicznie. Tym samym poczyniono dalszy krok, ciągle brakowało jednak osobnej kaplicy dla Dzieciątka Jezus.

     Raz jeszcze w sposób cudowny zadziałała Boża Opatrzność. Pew­nego dnia, a było to w r. 1642, o. Cyryl został poproszony do barona von Lobkowitz, który uczynił wiele dobrego dla wspólnoty klasztor­nej. Podczas wizyty baronowa zapytała o. Cyryla, czy nie miałby jakiego życzenia w związku z Dzieciątkiem Jezus, a zarazem doda­ła: ,,Chętnie uczyniłabym coś dla świętego Dzieciątka”. O. Cyryl wy­czuł, że nadeszła stosowna chwila, by wyprosić dla swojego Ulubień­ca kaplicę. Baron był tym pomysłem oczarowany. Jeszcze tego sa­mego roku rozpoczęły się prace na określonym przez Matkę Bożą miejscu, a 14 stycznia 1643 r. w święto Najświętszego Imienia Je­zus o. przeor odprawiał pierwszą mszę św. w „Eremitorium Dulcis Pueri Jesu”, jak została nazwana kaplica. Dnia 3 maja 1648 r. zo­stała ona uroczyście poświęcona przez kard. Ernesta Adalberta von Harrach, arcybiskupa Pragi. Arcypasterz udzielił zarazem ogólnego zezwolenia na odprawianie mszy św. w pustelni Dzieciątka Jezus”.

Część XII KULT PRASKIEGO DZIECIĄTKA

Początki oficjalnego kultu. Czciciele i czcicielki…

     O. Cyryl zaproponował wspólnocie, aby udostępnić figurę wiernym i wysta­wić ją do ogólnej czci w kościele. Jego propozycja spotkała się z poparciem ojców i tak w czasie adwentu 1639 r. można było po raz pierwszy zobaczyć małego Króla ponad ołtarzem Najświętszej Pa­nienki. Do wielu czcicieli, którzy świętemu Dzieciątku powierzali swe prośby i troski, należała również pewna bogata dama, której nazwisko przez delikatność pominięto w kronikach, ponieważ za­pewne była dobrodziejką klasztoru. Zakochała się ona tak bardzo w Dzieciątku Jezus, że chciała za wszelką cenę mieć Je zawsze u siebie. Pewnego dnia, podczas cichych godzin obiadowych, kiedy nikogo w kościele nie było, poleciła dwom swoim pokojówkom wejść na ołtarz, zabrać i potajemnie wynieść Dzieciątko. Kiedy o. Cyryl wkrótce potem zauważył stratę, napełnił go po­nownie głęboki smutek. Wszelkie badania i poszukiwania okazały się płonne. Jego umiłowane Dziecię zniknęło. Gdzie miał szukać śladu?... I oto nagle usłyszał głos pocieszenia, który cicho mu wy­szeptał: „Ucisz się! W krótkim czasie Dzieciątko Jezus będzie zna­lezione, a świętokradztwo będzie odpowiednio ukarane”. I tak stało się rzeczywiście. Ponownie czarna śmierć dotknęła Pragę, a obydwie pokojówki należały do jej pierwszych ofiar. O. Cyryl został do nich wezwany, aby wysłuchać ich ostatniej spowiedzi. Jedna z pokojówek, pełna skruchy, przyznała się do popełnionego przestępstwa i znów Wy­zdrowiała. Natomiast druga odmówiła przyjęcia sakramentów i zmar­ła w strasznych męczarniach. Dama ciężko zachorowała, cierpiała na różne dolegliwości związane z zarazą i straciła wszystkie swoje dobra. O. Cyryl przyniósł na powrót swoje Dzieciątko Jezus do kla­sztoru i troszczył się o to, by odtąd nieustannie było strzeżone.

 

Część XI  KULT PRASKIEGO DZIECIĄTKA

Cudowne uzdrowienie i wzrost kultu

      W międzyczasie rozeszła się w mieście i okolicy wieść o cudow­nym Dzieciątku. Pewnego dnia roku 1639 do ojca Cyryla, uważanego już wówczas przez wielu za świętego, zwrócił się hrabia Kolowratu Henryk Liebsteinski, którego żona była ciężko chora. Hrabia poprosił karmelitę, aby zaniósł wizerunek Dzieciątka Jezus do wezgłowia chorej, dodając, że jest ona kuzynką księżniczki Polyxeny, tej samej, która podarowała figurkę klasztorowi.

      Ojciec Cyryl nie mógł odmówić takiej prośbie. Gdy przyszli do pokoju, w którym znajdowała się konająca, mąż powiedział do niej: "Ukochana, otwórz oczy. Spójrz, masz przed sobą Dzieciątko Jezus, które Cię uzdrowi". Z wielkim trudem chora otworzyła oczy, jej oblicze rozpogodziło się i wykrzyknęła: "O, Dzieciątko jest tutaj, w moim pokoju!". I wyciągnęła ręce, aby ucałować figurkę.

      Radość z cudownego uzdrowienia stała się powszechna. Wkrótce po tym, hrabina udała się do klasztoru i ofiarowała Dzieciątku złotą koroną i inne cenne przedmioty na znak wielkiej wdzięczności. Po dokonanym cudzie sława Dzieciątka odbiła się szerokim echem nie tylko na dworze, lecz w całym mieście i okolicy.

 

Część X: Kult Praskiego Dzieciątka

Cudowne odnowienie figurki

      O. Cyryl odczuwał w sercu głęboką wdzięczność, pragnął coraz bardziej czcić swoje Dzieciątko i stać się Jego apostołem. Kiedy pewnego dnia ponownie na kolanach pogrążył się z Nim w dialog, usłyszał, jak wierzył, z Jego ust pełne wyrzutu słowa: „Zmiłujcie się nade Mną, a Ja zmiłuję się nad wami! Dajcie mi moje rączki, które mi odłupali niewierzący. Im bardziej Mnie czcić będziecie, tym bardziej będę wam błogosławił!”.

      Dopiero teraz spostrzegł dobry ojciec, że świętemu Dzieciątku odłamano obie rączki. Z radości zupełnie nie zauważył, że ustawił na ołtarzu Dzieciątko bez rączek. Niezwłocznie pośpieszył do prze­ora i pokazał mu okaleczone Dziecię. Jednak skoro tylko przedstawił mu swą prośbę, by Dzieciątku sporządzić nowe rączki, otrzymał odmowną odpowiedź. Kasa klasztorna była pusta, należało myśleć o pilniejszych wydatkach.

      Zasmucony do głębi o. Cyryl zwrócił się do Boga o pomoc, a ten nie kazał mu długo na siebie czekać. Pobożny członek Bractwa Szkaplerznego, niejaki p. Manskonig z Usti nad Łabą, przybył do Pragi i pragnął wyspowiadać się u o. Cyryla. Po spowiedzi powie­dział: „Wielce szanowny Ojcze, jestem przekonany, że dobry Bóg przywiódł mnie do Pragi, abym się tutaj, u moich współbraci od szkaplerza Najświętszej Pani, przygotował na śmierć i wyświadczył im dobro. Dlatego proszę Waszą Wielebność, aby polecił mnie Bogu. Gdybym tu umarł, to łaskawie proszę, aby ojcowie pochowali mnie w swoim grobowcu”. Przekazał o. Cyrylowi 100 guldenów, dar po­kaźny jak na owe czasy.

      Pełen radości zaniósł o. Cyryl jałmużnę swemu przełożonemu. Z pewnością nie odmówi jego prośbie o naprawienie Dzieciątka, gdyż zapewne nie będzie potrzebował więcej niż jednego guldena, aby pokryć koszta reperacji. Lecz wbrew wszelkiemu oczekiwaniu również teraz otrzymał odpowiedź odmowną. Smutny powrócił do swego małego Ulubieńca i znalazł w modlitwie moc do pokornego poddania się. W przełożonym dokonała się jednak godna uwagi przemiana. O. Wincenty od Krzyża w klasztorach, w których dzia­łał jako przeor, zawsze wywierał dobroczynny wpływ. Kiedy w roku 1637 objął prowadzenie praskiego Karmelu, wszystko najpierw do­brze się udawało. Jednak skoro tylko nie zgodził się na naprawę okaleczonego Dzieciątka, wydało się, że omijały go wszelkie łaski, stał się melancholikiem, surowo traktował swoich podwładnych i odnosił się do nich bez zrozumienia, tak że wkrótce zapanowało ogólne niezadowolenie, a nawet wielu ojców prosiło o przeniesienie do innych domów zakonnych.

       Doszło do tego, że mały Król został usunięty z oratorium. O. Cyryl zaniósł Go do swojej celi, gdzie spędzał u Jego stóp wiele go­dzin i błagał o przebaczenie i wyrozumiałość dla swoich braci. Za­razem postanowił, że będzie czynił wszystko, co w jego mocy, aby Dzieciątko znowu powróciło do czci.

      Kiedy pewnego razu na krótko przed matutinum święta Niepo­kalanego Poczęcia Matki Bożej żarliwie prosił, aby Maryja zechcia­ła zatroszczyć się o godne miejsce dla wizerunku Jej świętego Syna, wewnętrzne przeczucie powiodło go do okna celi, które wychodziło na kościół. Ujrzał wtedy w jasnym świetle księżyca, jak mała chmur­ka powoli zniżyła się i osiadła nad chórem. Coraz bardziej przy­bierała kształt Dziewicy, była ona otoczona wieloma gwiazdkami, jak różańcem. Dziewica rozpostarła ramiona nad chórem tak, jak gdyby chciała oznaczyć, gdzie odtąd ma być czczona figura Jej Bo­skiego Dziecięcia. To zjawisko trwało około kwadransa, aż odezwał się dzwon na matutinum. Kiedy o. Cyryl następnego dnia szukał miejsca, które Najświętsza Panienka wyznaczyła, odkrył pomie­szczenie przed chórem, które wcześniej chciano zamienić na orato­rium, lecz tego nie uczyniono.

      Wydawało się, że pod kierownictwem nowego przełożonego, o. Dominika od św. Mikołaja, sytuacja zmieniła się na korzyść świę­tego Dziecięcia. Krótko po objęciu przez niego urzędu próbował o. Cyryl przedstawić mu na nowo prośbę o pozwolenie na napra­wienie okaleczonego Dzieciątka. O. Dominik nie był temu przeciw­ny, wskazał jednak na zupełnie pustą kasę konwentu, na koniec dodał na pocieszenie: „Kiedy Dzieciątko Jezus obdarzy nas swoją łaską, każę naprawić Jego figurę”.

      Pełen ufności o. Cyryl błagał swego małego Króla. Wtedy został nagle poproszony do kościoła. Przy ołtarzu Matki Bożej oczekiwała go pewna dama, która przekazała mu jałmużnę i nie mówiąc ani słowa zniknęła. Kim była owa nieznajoma? Wszelkie badania nie dały rezultatów, tak że dobry ojciec mniemał, iż jego dobrodziejką była sama Matka Boża.

      Nad wyraz szczęśliwy przyniósł swemu przeorowi jałmużnę i przypomniał mu jego obietnicę. Rzeczywiście otrzymał zezwolenie na reperację, ale jedynie pod tym warunkiem, że koszty nie prze­kroczą kwoty pół guldena.

      Jeden z braci otrzymał polecenie zaniesienia figury Dzieciątka do jakiegoś znakomitego i zręcznego mistrza. Powrócił jednak nie za­łatwiwszy sprawy. Pół guldena zdecydowanie nie wystarczało. Mistrz chciał otrzymać za swą pracę całego guldena.

      O. Cyryl uciekł się ponownie do modlitwy. A wówczas usły­szał cichy głos, który zdawał się szeptać mu: „Postaw Mnie w za­krystii obok drzwi, a znajdzie się ktoś, kto się nade mną zlituje”. Nie kazał sobie tego dwa razy powtarzać. Nie minęła jeszcze go­dzina, kiedy przybył pewien pan, który obejrzał okaleczoną figurę i zaoferował, że odrestauruje święte Dzieciątko na własny koszt.

      Obcy pan nazywał się Daniel Wolf. Był to dostatnio żyjący były komisarz generalny armii cesarskiej. Teraz jednak znalazł się w wielkiej biedzie, tak wielkiej, że nie mógł spłacić swoich wierzy­cieli. Nadto od pewnego czasu nieustannie wadził się ze swoją żoną i myślał o odejściu od niej. Kiedy przyniósł ze sobą do domu figurę Jezusa, znalazł pismo ze skarbca cesarskiego, które przyznawało mu za wcześniej odbytą służbę 3 tysiące guldenów. Już nie raz upominał się o tę sumę, ale ani razu nie otrzymał odpowiedzi. Ustały również kłótnie z żoną i małżonkowie żyli odtąd w najlepszej zgodzie.

      Kiedy Dzieciątko Jezus było gotowe, odniósł je z wielką wdzię­cznością do klasztoru. Przekazał je zakrystianowi, który umieścił je na honorowym miejscu, lecz wkrótce potem braciszek przez nie­uwagę spowodował jego upadek. W tej samej chwili wdarł się do zakrystii obłąkany i rzucił się pełen wściekłości na biednego zakrystiana, aby go udusić. I zapewne wykonałby swój zamiar, gdyby przypadkowo nie przyszedł o. Cyryl i nie wyzwolił brata z rąk sza­leńca.

      Pogrążony w bezgranicznym smutku o. Cyryl spoglądał na swoje Dzieciątko Jezus, które ponownie okaleczone leżało przed nim na podłodze. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, w tej samej godzinie wstąpił do zakrystii Daniel Wolf, a skoro zobaczył to, co się stało, zaproponował wielkodusznie, że ponownie każe odnowić figurę.

      Wziął ją więc znów ze sobą. Kiedy przybył do domu, zastał tam czekającego już na niego urzędnika, który chciał wypłacić mu obie­cane 3 tysiące guldenów. Następnego ranka Daniel Wolf zaniósł Dzieciątko Jezus do pewnego zręcznego mistrza w okolicy. Zamówił zarazem wartościową szklaną obudowę, aby statua w przyszłości., była lepiej chroniona, a nadto kupił 4 lichtarze i kilka wazonów na kwiaty. Za wszystko razem miał zapłacić 25 guldenów, co oznaczało nad wyraz wygórowane żądanie ze strony rzemieślnika. Był on protestantem i ze wspomagającym go ślusarzem, który również był luteraninem, uzgodnili, że należy nabić w butelkę „głupiego papistę”, jak nazwali swego zleceniodawcę. Obaj bluźnierczo drwili z „papistycznej podobizny bożka”.

      Daniel Wolf zapłacił żądaną sumę bez słowa sprzeciwu. Obaj bluźniercy zmarli w ciągu trzech dni na skutek szalejącej wówczas w Pradze zarazy.

Wkrótce potem Daniel Wolf miał odczuć szczegól­ną opiekę Bożego Dzieciątka. Schował on swoje 3 tysiące guldenów wraz z niektórymi kosztownościami do dobrze zamkniętej skrzyni. Pewnej nocy zakradli się do domu złodzieje, znaleźli skrzynię i chcieli ją wynieść. Jednak zanim opuścili dom, zostali przestraszeni przez głośny hałas, tak że zostawili wszystko i śpiesznie uciekli. Tak wynagrodziło Praskie Dzieciątko Jezus wspaniałomyślność czło­wieka, który zlitował się nad Jego figurą.

 

Część IX: Kult Praskiego Dzieciątka Jezus 

Świętokradczy akt protestantów

          W listopadzie 1631 r., podczas dalszych zmagań wojny trzydziestoletniej, protestanci przegrupowali swoje siły i pod dowództwem księcia elektora Saksonii ponownie oblegli Pragę. Ojciec Jan Maria, kierując się roztropnością, wysłał swoich braci do Monachium, a sam pozostał w mieście, aby pilnować klasztoru. Do pomocy miał tylko jednego zakonnika. Praga skapitulowała. Protestanccy żołnierze wtargnęli do kościołów, profanując i niszcząc obiekty katolickiego kultu. Uwięzili dwóch karmelitów i rozpoczęli grabież klasztoru. Widząc w oratorium nowicjuszy figurkę Dzieciątka Jezus, zaczęli wyśmiewać się i drwić z niej. Jeden z żołnierzy odrąbał szpadą rączki, a następnie wrzucił okaleczoną figurkę na górę gruzu, w którą został zamieniony ołtarz.  Tam Dzieciątko Jezus pozostało zapomniane. Po podpisaniu pokoju w 1634 r. karmelici mogli powrócić do swojego klasztoru. Ojciec Cyryl nie przybył wraz z zakonnikami i wszyscy zapomnieli o figurce Bożej Dzieciny. Trzy lata później, kiedy o. Cyryl wrócił, natychmiast spostrzegł brak figurki. Usilnie jej szukał, ale na próżno. Tymczasem pokój nie trwał długo. Szwedzi, zrywając traktaty, kolejny raz otoczyli Pragę, paląc po drodze zamki i wioski.  Przeor polecił zakonnikom, aby się modlili, ponieważ tym razem jedynie modlitwa mogła ich ocalić. Wówczas o. Cyryl zaproponował, aby polecili się Małemu Królowi i ponownie zaczął szukać figurki. Po wielu trudach znalazł ją w końcu za ołtarzem, pokrytą kurzem i brudem. Uradowany zaniósł ją do przeora. Przed okaleczonym wizerunkiem bracia modlili się żarliwie o ocalenie miasta. Szwedzi odstąpili od oblężenia... Praga została ochroniona przed wrogiem, a do klasztoru po­wróciło błogosławieństwo Boże, a wraz z nim uciszenie i pokój.

 

Część VIII:  Kult Praskiego Dzieciątka Jezus 

Ojciec Cyryl: cudownie uzdrowiony apostoł Dzieciątka Jezus

 

    Po pewnym okresie pomyślności Pragi, karmelici znaleźli się w prawie całkowitej nędzy. Przeor i jego zakonnicy zwracali się do Dzieciątka Jezus, prosząc Je o pomoc i łaskę. I oto cesarz Ferdynand II, król Czech i Węgier, przyznał im część swoich wpływów finansowych oraz coroczną pomoc w wysokości tysiąca florenów. W tym czasie po opuszczeniu złagodzonej gałęzi zakonu karmelitańskiego, wstąpił do karmelitów objętego reformą św. Teresy z Avila o. Cyryl od Matki Bożej. Jednak zamiast odnaleźć spokój, którego tak bardzo pragnął, czuł się jak potępieniec i cierpiał piekielne udręki. Przeor, widząc go załamanym, zapytał o przyczynę tego stanu. O. Cyryl otworzył przed nim serce, opowiadając o wszystkich swoich cierpieniach. „Teraz, gdy zbliża się Boże Narodzenie, padnij do stóp Bożej Dzieciny i wyznaj jej wszystkie swoje winy" - poradził mu przeor. Idąc za tą radą, o. Cyryl zwrócił się do figurki Dzieciątka Jezus: „Kochane Dzieciątko, spójrz na moje łzy! Padam do Twych stóp, miej nade mną litość!" W tej samej chwili poczuł, że coś w rodzaju promienia światła przenika do jego duszy, wymazując wszystkie jego udręki, wątpliwości i cierpienia. Wzruszony i przepełniony wdzięcznością o. Cyryl stał się prawdziwym apostołem Bożej Dzieciny.

 

Część VII: Kult Praskiego Dzieciatka Jezus

Jak rozpoczął się kult podczas wojny religijnej

 

     W dwa lata po narodzeniu św. Teresy z Avila, Marcin Luter w Wittenberdze zerwał całkowicie stosunki z papieżem i Kościołem. Nowa nauka z rwącą siłą, dającą się porównać z wartko płynącym strumieniem, przetoczyła się przez Niemcy i szybko rozprzestrzeni­ła się na Szwecję, Danię, Niderlandy i dużą część Szwajcarii. Przy­jęła się także w krajach austriackich, na Węgrzech i we Francji. Anglia przez rozwód Henryka VIII została oderwana od Kościoła, nawet Szkocja odeszła od prawdziwej wiary.

     Setki tysięcy, a nawet miliony ludzi zostało odciągniętych od Kościoła. Miała się rozpocząć straszliwa wojna, w jakiej synowie tego samego narodu zwalczali się ogniem i mieczem. Niezliczone ofiary były tor­turowane, inne skazane na nędzę. Kościoły, zamki, klasztory, wioski i miasta zamieniono w popiół, ołtarze burzono, obrazy i figury bez­czeszczono lub niszczono, księgi i szaty liturgiczne darto i palono, temu co święte wyrządzano rzeczy nie do opisania. Kradziono puszki z tabernakulów, hostie rozsypywano na podłodze, żeby je deptać, zniesławiano święte naczynia, używając ich do świeckich celów. Mszę św., sakramenty usunięto, zakazano kultu Matki Bożej i świę­tych. Nawet zmarłym w grobach nie użyczono spokoju, hańbiono ich ciała. Całkowicie znikł głęboki szacunek dla świętych relikwii zmar­łych, czczonych przez Kościół.

     Nadto protestanccy książęta stali się zdrajcami cesarza i Rzeszy. Ściągnęli do kraju wrogów, którzy w Niemczech i krajach ościen­nych panoszyli się jak Wandalowie. Ruiny spalonych miast i wiosek lub spustoszone pola i splądrowane zapasy żywności świadczyły o przejściu żołnierzy wroga, którzy pozostawiali nieszczęsnych mie­szkańców w ogromnej nędzy i głodzie. Zaraza i straszne rozwydrze­nie obyczajów psuły to, co się jeszcze ostało.

     Wojny religijne szczególnie dotknęły stolicę Czech. Kalwiński elektor Fryderyk Palatyński kazał ukoronować siebie na króla Czech. Cesarzowi Ferdynandowi II, który był mocno oblegany przez pro­testanckich książąt Niemiec, Szwecji i Francji, groziło niebezpie­czeństwo, że straci wszystkie swoje kraje dziedziczne, w których już błędna wiara zadomowiła się na dobre. Będąc w nad wyraz trudnym położeniu cesarz, który bardziej zaufał Bogu niż swemu orężu, pro­sił papieża Pawła V, aby zechciał przysłać do Niemiec czcigodnego ojca Dominika od Jezusa i Maryi, trzeciego generała karmelitów bosych. Pragnął, by on poprzez swoją modlitwę pomógł katolickie­mu wojsku do zwycięstwa.

     Paweł V nie wahał się ani chwili i posłał do cesarza czcigodnego Sługę Bożego jako papieskiego legata. W Niemczech i Austrii został przyjęty jako posłaniec Boga. Krótko przed wymar­szem oddziałów nie zaniedbał, by księcia Maksymiliana Bawarskiego, Tilly’ego i pozostałych przywódców wojska odziać świętym szkaplerzem oraz rozdzielić tysiące małych szkaplerzy pośród żołnierzy. Już w dniu 20 lipca 1620 r. przepowiedział zwycięstwo oddziałów katolickich nad innowiercami. Skoro wojska cesarskie znalazły się w pobliżu Pragi, zwrócił uwagę na silnie zburzony zamek w Strakonicach i znalazł w jego podziemiach kilka obrazów religijnych, pokrytych brudem i błotem. Kiedy zabierał się, aby jeden z nich oczyścić, znalazł ku swej najwyższej radości ładny obraz Najśw. Dziewicy, klęczącej przed Dzieciątkiem Jezus. U jej boku stał św. Józef, a w tle ukazanych było kilku pasterzy. Jednak nie mniej wielka była jego boleść, kiedy stwierdził, że wszystkim osobom, z wyjątkiem Dzieciątka Jezus, wykłuto oczy. Było oczywiste, że ten haniebny czyn został dokonany ręką fanatycznego kalwina. Dominik żarliwie prosił wszechmogącego Boga, aby pozwolił mu pokonać wrogów Jego Najświętszej Matki i sprawić, aby cześć Maryi przez ten obraz na nowo się rozszerzyła i spotęgowała. Ze swej strony poczynił przyrzeczenie, że uczyni wszystko, aby wynagrodzić za to świętokradztwo.

     Zaledwie złożył to przyrzeczenie, został przez Boga prorocko oświecony i otrzymał zapewnienie zwycięstwa. W sercu swoim zro­zumiał, że za pośrednictwem Matki Bożej z tego obrazu dokona się wiele cudów i znaków łaski. Jest to obraz „Maryi Zwycięskiej”, który później był bardzo czczony w Rzymie. Podczas bitwy pod Białą Górą Dominik umieścił go sobie w widoczny sposób na piersi. W ręku trzymał krzyż i niezmordowanie zachęcał w imię Maryi siły cesarskie do wytrwania tak, że owe wojska wbrew wszelkiemu oczekiwaniu zmusiły do ucieczki o wiele silniejszego i okopanego w bardziej korzystnej pozycji wroga. Zwycięstwo pod Białą Górą u bram Pragi 8 grudnia 1620 r. przechyliło szalę na rzecz cesarza i uratowało wiarę katolicką w krajach czeskich. Sam Ferdynand przypisał nieoczekiwany zwrot osobistej ingerencji czcigodnego kar­melity i na dowód wdzięczności razem z księciem Maksymilianem Bawarskim ufundował, pierwszy z reformowanych, konwent kar­melitów na terenie Austrii (Wiedeń 1622), po którym w kilka lat później miano założyć konwenty w Pradze i Grazu.

     Do klasztoru w Pradze, ufundowanego przez Ferdynanda II, pierwsi kar­melici bosi wprowadzili się 22 września 1624 r. Najpierw było tylko dwóch ojców, którzy pochodzili z Hiszpanii: o. Józef od Krzy­ża i o. Marceli od Matki Bożej. Cesarz i rada miejska przekazali im były protestancki kościół Trójcy św. z przyległymi budynkami, których nazwę karmelici zmienili na „Nasza Pani, Zwycięska”.

     Sytuacja była na wskroś trudna dla nowo przybyłych. W owym czasie Praga była po większej części luterańska, a innowiercy, któ­rzy wraz z królem Fryderykiem Pałatyńskim sprzeciwili się prawowitemu władcy cesarzowi Ferdynandowi II, a przez bitwę pod Białą Górą zmuszeni do uległości, patrzyli krzywym okiem na nowy klasztor, którego nazwa „Maryja Zwycięska” nazbyt im przy­pominała ich własną klęskę. Do tego doszło jeszcze to, że ojcowie, nie znający nowych realiów, dążyli do tego, żeby kon­went pozostał bez stałych dochodów, zdany na jałmużny. Propozy­cja zapewnienia klasztorowi stałych dochodów, wysunięta przez ce­sarza Ferdynanda, została zdecydowanie odtrącona z powołaniem się na przepisy zakonne.

     Pomimo szacunku dla tak sumiennego przestrzegania reguły za­konnej, cesarz nie mógł się powstrzymać od uwagi: „Moi ojcowie, będzie wam się kiepsko powodziło, ponieważ cała Praga jest zara­żona błędnowierstwem i mieszka tutaj mało katolików, którzy mo­gliby zaradzić waszej biedzie poprzez jałmużnę. Przyjmijcie zatem proponowane przez nas dochody, bo Ferdynanda II nie będziecie mieć zawsze”.

     Jak długo cesarz przebywał w Pradze nie brakowało nowej fun­dacji niczego z tego, co było konieczne do utrzymania. Jednak kiedy przeniósł swą siedzibę do Wiednia, wówczas zaczął się gorzki i uciąż­liwy czas biedy dla klasztoru. Skąpe ofiary, jakie czasem wpływały, nie pokrywały nawet najbardziej palących potrzeb. „Przez wiele dni musieli się ojcowie zadowolić chlebem i niewielką ilością owo­ców” — mówi kronika prowincji austriackiej. Położenie nie popra­wiło się, kiedy w r. 1624 przybyli dalsi ojcowie karmelici m.in. o. Jan Ludwik od Wniebowzięcia NMP, przyszły przeor i pierwszy „apostoł” Praskiego Dzieciątka Jezus. O. Jan Ludwik szukał uciecz­ki w modlitwie, aby zaradzić wielkiej nędzy klasztoru. Gdy na początku października 1623 r. powierzono mu kierowanie konwentem, powiedział swoim podwładnym, że usłyszał wewnętrzny głos mówiący mu, aby zakonnicy czcili w szczególny sposób Bożą Dziecinę, która będzie chronić całą zakonną wspólnotę, i aby nowicjusze brali przykład z Dzieciątka, by stawali się tak niewinnymi i maluczkimi na drodze do Królestwa Bożego. Wtedy to właśnie księżna Poliksena Lobkowitz, wielka dobro­dziejka konwentu, podarowała jemu i ojcom figurę Dzieciątka Jezus. Pan Jezus przedstawiony był w postawie stojącej, odziany w szaty królewskie z jabłkiem królewskim w lewej ręce. Jego prawa ręka uniesiona była w geście błogosławieństwa.

Zebrała i opracowała s. M. Eligiusza KDzJ z Lublina

 

Część VI: Kult Praskiego Dzieciątka Jezus

Legenda i początki kultu

 

     W karmelitańskiej tradycji przekazy­wanej jako legenda, na przełomie XI i XII wieku w południowej Hiszpanii, podczas wojen z Maurami zniszczony został klasz­tor karmelitański. Z pożogi ocalało czte­rech mnichów. Jednemu z nich - ojcu Józefowi, który bardzo czcił Dzieciątko Jezus i Świętą Rodzinę podczas gdy pracował na podwórku ukazało się przepiękne dziecię i wezwało do modlitwy. Brat zaczął się modlić Anioł Pański, a kiedy odmawiał „A Słowo Ciałem się stało” Dziecię powiedziało: „To jestem Ja”  i zniknęło. Brat Józef bardzo pragnął jeszcze zobaczyć owo Dziecię i starał się wymodelować z wosku Jego podobiznę. Ale ciągle mu się nie udawało.

     Po kilku latach, gdy był już bardzo stary, objawiło mu się znowu owo Dziecię i rzekło do niego: „Przyszedłem się tobie pokazać, abyś mógł skończyć figurkę wiernie według mojej podobizny”. I spełniło się bratu jego marzenie - swoimi rękoma ugniótł z wosku twarz owego Dzieciątka, która pozostała w pamięci karmelitańskich zakonników i ludu hisz­pańskiego. Tak opowiada o powstaniu figurki stara legenda. Jednak historycy przypuszczają, że rzeźba jest dziełem nieznanego ar­tysty z połowy XVI wieku. Figurka ma wysokość 45 cm i jest drewniana; drewno jest pokryte płótnem, a na nim jest z wosku wymodelowana postać dziecka w wieku około trzech lat. Dosko­nała, piękna twarzyczka zdradza hiszpańskie pochodzenie. Dziecko ubrane jest w białą koszulkę, spod której widać bose nóżki.

     Figurka Praskiego Dzieciątka była własnością rodziny Man­rique de Lara. Kiedy w roku 1556 hrabianka Maria Manrique de Lara wyszła za mąż za czeskiego szlachcica Vratislava z Pemśtejna, otrzymała w posagu od swej matki Izabeli, jako rodzinną pamiątkę, figurkę Dzieciątka Jezus i przywiozła ją ze sobą do Pragi. Kiedy po 31 latach wychodziła za mąż jej córka Polyxena, również otrzymała jako posag owo Dzieciątko Jezus.

     W roku 1628 Polyxena z Lobkowic owdowiała po raz drugi i zdecydowała się ofiarować cenną figurkę Karmelitom Bosym przy kościele Matki Bożej Zwycięskiej. O jej czci do Dzieciątka Jezus świadczą słowa, które wypowiedziała w chwili ofiarowa­nia figurki Dzieciątka przeorowi o. Ludwikowi: „Daję wam, co mam najdroższego. Miejcie o tę figurkę staranie, a dobrze się wam będzie powodziło.”

 

Część V: Cześć oddawana Dzieciątku Jezus w XVII wiecznej Francji

 

     W pierwszej połowie XVII w. zaczęły się kształtować dwa europejskie, karmelitańskie ośrodki szczególnego kultu Dzieciątka Jezus: klasztor karmelitanek bosych we francuskim Beaune oraz klasztor karmelitów bosych w czeskiej Pradze.

     Z powstaniem kultu Dzieciątka Jezus we Francji łączy się postać kard. Pierre de Berulle (1575 – 1629), wielkiego czciciela Dzieciątka Jezus, propagatora teologii inkarnacyjnej (zajmującej się wyciąganiem wszelkich konsekwencji z faktu Wcielenia Syna Bożego), założyciela Kongregacji Oratorium na wzór św. Filipa Neri. Właśnie ten kardynał sprowadził do Francji karmelitanki zreformowane przez św. Teresę z Avila.

     Jedną z pierwszych francuskich sióstr była Małgorzata od Najświętszego Sakramentu - Marguerite Parigot. To na tę siostrę duchowość kard. Pierra miała wielki wpływ. I to właśnie tę siostrę wybrał Jezus, by objawić bezmiar łask płynących z nabożeństwa do Jego Świętego Dziecięctwa.

     Małgorzata urodziła się w niewielkiej francuskiej miejscowości Beaune 7 II 1619 r. w bogatej ziemiańskiej rodzinie jako piąte z siedmiorga dzieci. Otrzymała staranne wychowanie i wykształcenie. Jej po­bożność była budująca już od dzie­ciństwa, miała bardzo dobre, czyste i mi­łosierne serce. Los wydawał się uśmiechać do Małgorzaty. Urocza, o łagodnym charakterze, zachwycała wszystkich, w sposób naturalny przejawiała zamiłowanie do modlitwy i ascezy. Zafascynowana dobrocią i miłością Boga, które objawiają się we Wcieleniu Syna Bożego, spędzała długie chwile przed Najświętszym Sakramentem, adorując Jego obecność. Była pełna miłości do biednych, bo w nich widziała Jezusa, z którym chciała przebywać i do którego chciała być podobna. Małgorzata pragnęła zostać karmelitanką. Niestety, nagła śmierć matki w 1630 roku, przerwała wcześnie jej dzieciństwo. Jeszcze w dniu pogrzebu ojciec odprowadził ją do Karmelu, założonego w Beaune w r. 1619 przez Karmelitanki z Dijon. Tam, 24 marca 1630 r. przyjęła pierwszą Komunię św. i została nowicjuszką. Szybko zaadoptowała się do życia we wspólnocie, mimo iż dręczyły ją różne choroby. Wkrótce zaczęła doznawać wielu łask mistycznych: ukazywało się jej Dzieciątko Jezus, które mówiło: „Oddaję Ci się jako Dzieciątko, żebyś mogła być taka mała, jak ja”.  Ale miała też wizje demonów, sprawiających jej wiele cierpień. W wieku 15 lat, w r. 1635 złożyła uroczystą profesję zakonną i przyjęła imię: s. Małgorzata od Najświętszego Sakramentu. Gdy oddawała swą wolę Bogu i ofiarowała Mu się całkowicie, Zbawi­ciel świata ukazał się jej w postaci dziecka cudownej słodyczy. Boskie Dziecię rozlało na nią rosę niebieską, która oczyściła jej ciało i duszę przyoblekając w szatę godową. Tak poświęconą nazwało ją swoją oblubienicą. Jej dusza tak się zespoliła z wolą Dziecięcia Jezus, że nic w niej nie pozostało, co nie należałoby do jej niebieskiego Oblubieńca. Otrzymywała zwłaszcza te łaski, które stanowiły przygotowanie do objawienia nabożeństwa do Świętego Dziecięctwa i jego skuteczności. Pan Je­zus ukazywał się jej pod postacią dzie­cka rocznego lub dwuletniego. Raz świę­te Dziecię ukazało się jej trzymając słowa pisane złotymi zgłoskami: „Słowo stało się Ciałem”.  W 1633 r., w noc Bożego Narodzenia w godzinie w której narodziło się Dziecię Boże, Małgorzata będąc w ekstazie została na oczach Zgromadzenia otoczona światło­ścią, która ją oczyściła i odnowiła. Maleńkie Dziecię Jezus powiedziało jej wówczas odsłaniając nieskończoną miłość swego serca: „Udawaj się z ufnością do tego Serca, które tyle cierpiało dla ludzi, czerp z niego co będziesz chciała, a nic ci odmówione nie będzie”.

     Życie w klauzurze było w tym czasie bardzo surowe, a Małgorzata zawsze słabego zdrowia, od dzieciństwa cierpiała też na pewne zaburzenia nerwowe. Zrozpaczona matka, nie wiedząc co robić, przynosiła swoje wijące się w konwulsjach dziecko przed Najświętszy Sakrament i ataki ustawały. Małgorzata jednak nigdy nie została uleczona ze swojej choroby całkowicie. Trwające nieustannie silne bóle głowy spowodowały podejrzenia o guza, dlatego lekarze zdecydowali się przeprowadzić trepanację czaszki.  Mózg okazał się zdrowy, a operacja, choć przysporzyła jej wiele cierpień (w tamtych czasach nie stosowano jak dzisiaj, środków znieczulających) nie przyczyniła się do jej lepszego samopoczucia. Ona jednak, pomimo dolegliwości, zachowywała zawsze ten sam spokój. Ukrywała swoje cierpienia i mówiła: „Starajmy się nie pokazywać naszych cierpień tym, którzy nie są powołani do tego, aby je znosić”. Kontemplować Dzieciątko Jezus i starać się być do Niego podobnym, czyli naśladować Je w zaufaniu do Ojca, który jest w niebie, w czystości serca i w życiu oddanemu bliźnim - oto przesłanie młodej karmelitanki, która do końca zachowała wzrost dziecka, nigdy nie przekraczając 120 cm.

      Jezus sam wprowadził ją w tajemnice swojego dziecięctwa: „Zamykam cię w dwunastu latach Mojego dziecięctwa. Jesteś małą Oblubienicą żłóbka”.  Pewnego dnia, podczas modlitwy przed figurką Dzieciątka Jezus siostra usłyszała następujące słowa „Wybrałem Ciebie, abyś czciła i uczyniła dostrzegalnym w tobie moje dziecięctwo i moją niewinność, gdy leżałem w żłóbku”. Uprzywilejowana łaskami nadprzyrodzonymi, oddana Jezusowi chce do Niego prowadzić innych: „Niech Dzieciątko Jezus da ci łaskę, by już nie patrzeć na siebie, ale oddać się Bogu i temu, czego On od ciebie chce” - mawiała. Gdy Małgorzata dostawała ataków szatańskich to odpowiadała na nie słowami: „Nędzni potępieńcy, cóż prze­ciwko mnie poradzicie? Boskie Dziecię Jezus jest moją siłą i obroną”.

     Rok 1635 był trudny dla Francji: niszczyły ją wojny, inwazje, oblężenia. Nieprzyjacielska armia najeżdżała na Burgundię i była już w okolicy Beaune. Jezus mówił wtedy do Małgorzaty: „Przez zasługi tajemnic mojego Dziecięctwa, przezwyciężysz wszystkie trudności”. Mieszkańcy chcieli uciekać, ale Małgorzata powstrzymała ich. Modliła się i zachęcała do modlitwy innych tworząc Rodzinę Dzieciątka Jezus. Podczas objawień w 1636 r. Chrystus nauczył Małgorza­tę w jaki sposób należy Go czcić od chwili Jego Wcielenia do 12 roku życia przez nabo­żeństwo do Świętego Dzieciątka Jezus. W obliczu wojennej zawieruchy i niebezpieczeństw Jezus zapewnia Małgorzatę: „Wystarczy jedno źdźbło siana z Mojego żłóbka, by wszystkie te armie zostały pokonane”. Z natchnienia Bożego Małgorzata ułożyła wtedy Koronkę do Dzieciątka Jezus, która szybko przekroczyła klauzurę Karmelu. Przez tę modlitwę ku uczczeniu tajemnic dziecięctwa Syna Bożego spodobało się Bogu udzielać wielkich łask m.in. odwrotu wroga i długotrwałego pokoju dla Francji. W nabożeństwie tym szcze­gólnie należy czcić 25 dzień każdego miesiąca, na pamiątkę Jego urodzenia i odmawiać małą koronkę złożoną z 15 ziarenek. Na trzech pierwszych odmawia się 3 razy Ojcze Nasz na cześć Dzieciątka, Maryi i Józefa, na pozo­stałych 12 Zdrowaś Maryjo na cześć 12 lat życia Boskiego Dzieciątka. Papież Aleksander VII w 1661 r. na mocy brewe obdarzył tę modlitwę specjalnymi odpustami. Założona w dzień Bożego Narodzenia 1636 r. Rodzina Świętego Dzieciątka Jezus, została zatwierdzona w 1661 r. jako Bractwo przez papieża Aleksandra VII, a następnie podniesiona do godności Arcybractwa przez papieża Piusa X. Członkowie zobowiązywali się do rozważania dziecięcego okresu życia Chrystusa i naśladowania Jego cnót, takich jak: prostota, pokora, dobroć, uprzejmość i posłuszeństwo. Już za życia s. Małgorzaty przez wstawiennictwo Małego Króla Chwały dokonywały się cuda i uzdrowienia. Gdy wrogie wojska się wycofały, przez dwa wieki Burgundia zaznawała pokoju. Nabożeństwo do Króla Łaski bardzo szybko rozprzestrzeniło się na całą okolicę, a jego skuteczność okazała się namacalna przede wszystkim przy trudnych porodach i uzdrowieniach dzieci. Wieści o Małgorzacie doszły aż do dworu królewskiego. Została ona poproszona o modlitwę w intencji królowej, aby mogła urodzić syna, cała bowiem Francja od 12 lat czekała na następcę tronu. Zanim Anna Austriacka sama zdała sobie sprawę, że jest w ciąży, Małgorzata  zapowiedziała narodziny królewicza. Królowa uważana do tej pory za bezpłodną, wydała na świat dziecko, które miało zostać Ludwikiem XVI, królem Francji.

     Sława Małgorzaty dotarła aż do Normandii, do uszu pobożnego szlachcica Gaston'a de Renty, który otaczał Dzieciątko Jezus wielką czcią, a potem został bratem duchowym Małgorzaty. To on w wyrazie wdzięczności za odkrytą drogę dziecięctwa w roku 1643 przysłał do Beaune figurę Dzieciątka Jezus, prawdopodobnie wyrzeźbioną przez siebie samego. Odtąd zaczęła być ona czczona jako figura Króla Łaski i po śmierci Małgorzaty stała się trwałym znakiem pozostawionej duchowości. W 1639 r. pod natchnieniem świętej karmelitanki poza klasztorem wybudowano kapliczkę Dzieciątka Jezus i poświęcono ją w Boże Narodzenie. Właśnie w tej kapliczce znalazła miejsce ofiarowana przez barona Gastona de Renty drewniana figurka Dzieciątka.  W efekcie nastąpił rozwój kultu, który dał  początek narodowej pielgrzymce do Dzieciątka z Beaune (dorocznej aż do wybuchu Rewolucji Francuskiej).

     Małgorzata zawsze wątła, coraz bardziej podupadając na zdrowiu, odeszła z tego świata 26 maja 1648r w wieku 29 lat w opinii świętości, w wielkich cierpieniach, ale pełna pokoju. Do końca pocieszała swoje siostry mówiąc im: „Zawsze mnie znajdziecie przed Najświętszym Sakramentem”. Po jej śmierci wokół ciała rozlał się miły zapach, twarz jej zachowała piękność, po­mimo długiej choroby i cierpień. Doczesne szczątki spoczęły w kaplicy Dzieciątka Jezus. Po śmierci dokonywały się liczne cuda za jej przyczyną. W r. 1873 została uznana za Sługę Bożą.

     Karmelitanki, wyrzucone ze swego klasztoru w czasie rewolucji francuskiej, w roku 1836 przeniosły się do posiadłości położonej za murami miasta. Przeniosły tam także grób s. Małgorzaty oraz figurkę Króla Łaski, którego kult rozkwitł na nowo dzięki energicznemu ks. Chocarne, - proboszczowi. Organizował on uroczystą procesję na cześć Dzieciątka Jezus i od tamtej pory jego figura umieszczona w kaplicy karmelitanek była czczona na nowo przez mieszkańców Beaune oraz licznych pielgrzymów. Dzięki niemu także proces beatyfikacyjny Małgorzaty został znów podjęty i 10 grudnia 1905 r. papież Pius X podpisał dekret o heroiczności cnót sługi Bożej Małgorzaty od Najświętszego Sakramentu. Dnia 3 stycznia 2016 r. ks. abp Roland Minnertah erygował sanktuarium Dzieciątka Jezus w Beaune, a od września 2015 r. posługują tam nasze polskie siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus.

     Dziś figurka czczona jest w pięknie utrzymanym sanktuarium, do którego przybywają liczne pielgrzymki nie tylko z Francji. Nazywana „Małym Królem Chwały” lub „Małym Królem Łaski” statua ma 58 cm, przyoblekana jest w wykwintne szaty (20 kompletów) i została umieszczona w dużej kaplicy klasztoru w specjalnym ołtarzu. Dzieciątko ma berło w lewej dłoni i na głowie złotą koronę.

     Z Beaune wyszły też popularne pobożne praktyki, jak nowenna  przed  Bożym  Narodzeniem, poświęcenie godzin dnia kolejnym 12 latom Jezusa,  Zegar Bożonarodzeniowy w którym przez 24 godziny - co godzinę inaczej adoruje się Nowonarodzonego, litania, oficjum ku czci Dzieciątka Jezus, procesja z figurką, intronizacja figurki w celach karmelitanek w dniu ich obłóczyn. Wymienione  praktyki pobożne były przyjęte w środowiskach zakonnych benedyktynek, bernardynek, cysterek, dominikanek, kapucynek, urszulanek francuskich i wizytek. Ponadto powszechnie propagowano oddanie się w niewolę Dzieciątka Jezus, dziecięctwo duchowe, będące dążeniem do chrześcijańskiej doskonałości przez odnoszenie się do Boga jako dobrego Ojca przy zachowaniu niektórych cech dziecka. Wielki mistrz życia duchowego, św. Franciszek Salezy, biskup Genewy, zalecał rozważanie o Dzieciątku Jezus jako metodę rekolekcji, a dziecięctwo Jezusa jako wzór życia zakonnego. W oparciu o oratoriańską formację duchową św. Jan Eudes, jeden z największych odnowicieli życia religijnego XVII - wiecznej Francji, wielki apostoł kultu Serca Bożego, propagował Litanię do Dzieciątka Jezus jako  modlitwę rodzinną i zapoczątkował 6 lutego święto Dzieciątka Jezus. On też rozwijał kult Maryi –Dziecka, której poświęcał jeden dzień w miesiącu i ułożył litanię oraz koronkę do Marie -Enfant.

     W Paryżu ośrodkiem kultu Bożej Dzieciny stało się również seminarium sulplicjańskie  dzięki  założycielowi  Janowi  Jakubowi  Olier.  Potrafił  on w założonej wspólnocie księży diecezjalnych, która była źródłem łaski dla całego duchowieństwa  francuskiego,  wszczepić  rozmiłowanie  w  „Małym Królu łaski”. Jednym z absolwentów „Saint Sulplice” był św. Jan Chrzciciel de la Salle, założyciel zgromadzenia braci szkół chrześcijańskich, początkowo  zwanych popularnie braćmi Dzieciątka Jezus. Oddał on swoje zgromadzenie pod patronat Dzieciątka Jezus, poświęcając Mu pierwszą kaplicę w  Saint -Yon, a dziecięctwo duchowe, oparte na tej tajemnicy, uważał za szczególną cechę duchowości założonej wspólnoty zakonnej. Od XVII w. pod wezwaniem Dzieciątka Jezus powstawały liczne wspólnoty  zakonne  żeńskie  dla  działalności  charytatywnej,  zwłaszcza  opieki  nad dziećmi i młodzieżą, ubogimi, starcami i chorymi.

 

 

Część IV: Kult Dzieciątka Jezus na Filipinach

     20 września 1519 r. pięć galeonów (żaglowych okrętów wojennych), wchodzących w skład floty portugalskiego nawigatora Ferdynanda Magellana na służbie hiszpańskiego króla i królowej, wypłynęło z portu w południowo –zachodniej Hiszpanii w poszukiwaniu dojścia do Wysp Korzennych, kluczowych w niezwykle wówczas cenionym handlu przyprawami. Po półtorej roku i pierwszym przepłynięciu przez cieśninę dziś zwaną cieśniną Magellana, po przekroczeniu bezmiaru wód, które tenże nazwał Oceanem Spokojnym, nie udało się hiszpańskim odkrywcom znaleźć poszukiwanej wyspy. Natomiast trzy galeony, 16 marca 1521 r. dotarły do maleńkiej, wówczas niezamieszkałej wyspy Homonhon na Filipinach. Wylądowali, nabrali trochę zapasów i wyruszyli w dalszą drogę kierując się na południe. Tradycja podaje, że wędrowcy wylądowali na wysepce Limasawa, gdzie 31 marca, w Niedzielę Wielkanocną, miała być odprawiona pierwsza Msza święta na ziemiach filipińskich. Magellanowi, dzięki swemu niewolnikowi, a jednocześnie tłumaczowi, Henrykowi z Malakki udało się nawiązać przyjacielski kontakt z lokalną ludnością. Odbyła się wymiana darów, a lokalny przywódca tubylców, wsiadł na galeon Magellana i 4 kwietnia popłynął z nim na wyspę Cebu. Wylądowali na niej trzy dni później, 7 kwietnia 1521 r.

     Rozpoczął się jeden z najbardziej niezwykłych tygodni w historii Filipin. W ciągu siedmiu dni hiszpańscy odkrywcy nawiązali kontakt z władcą Cebu, radżą Humabon, uzgodnili warunki współpracy i doprowadzili do tego, że prawie wszyscy przywódcy wysp otaczających Cebu przyjęli chrzest i zgodzili się podpisać traktat z Hiszpanami (wyłączność handlu w zamian za protekcję)!  Dodatkowo Magellan zgodził się poprzeć radżę Humabona w konflikcie z sąsiadującymi mieszkańcami wyspy Mactan. Portugalski nawigator, odrzucając pomoc radży Cebu, na Mactan udał się z niewielką grupą odkrywców i tam zaatakował tubylców, rządzonych przez ich władcę, Lapu - Lapu. Siły żeglarzy okazały się jednak za małe i Magellan 27 kwietnia został zraniony bambusową dzidą, poddał się, po czym został dobity. Król Lapu-Lapu – dziś bohater filipiński - triumfował… Po tej klęsce resztka żeglarzy floty Magellana minęła Afrykę i zakończyła pierwsze opłynięcie kuli ziemskiej przez człowieka. Hiszpania na czterdzieści lat opuściła Filipiny…

     21 listopada 1564 r. z Meksyku wyruszyła kolejna ekspedycja hiszpańska, pod dowództwem Michała López de Legazpi z udziałem kapłana i mnicha augustiańskiego, Andrzeja de Urdaneta, znanego kosmografa. Flota dotarła do Cebu 13 lutego1565 r. Po czterdziestu paru latach ludność Cebu doskonale pamiętała przybycie Magellana i jego śmierć na Mactan. Obawiając się zemsty ze strony Hiszpanów nie przyjęła tym razem przychylnie żeglarzy. Nastąpiło starcie zbrojne, w którym Hiszpanie zbombardowali wioski tubylców. Ludność uciekła w góry. Triumfujący Hiszpanie weszli do spalonych wsi… Jeden z nich, Jan de Camus, przeszukując dzień później pogorzelisko znalazł drewnianą skrzynkę, która go zaciekawiła. Otworzył ją, a w niej odkrył nienaruszoną przez ogień, drewnianą figurkę Dzieciątka Jezus… Przypomniano sobie wtedy pewien zapis w relacji kronikarza ekspedycji Magellana, mówiący o tym, że „w dniu Chrztu św. królowej Joanny, kapelan floty podarował królowej Wizerunek”. Pamiętano też, że nowo ochrzczony król Karol otrzymał od Magellana popiersie „Ecce Homo”, Chrystusa przed Piłatem, a ochrzczona wraz z władcami ludność wizerunek Najświętszej Maryi Panny… Te dary zaginęły – pewnie je, po odpłynięciu floty Magellana, zniszczono (przetrwać miał natomiast, choć jest to kwestionowane, krzyż, który Magellan postawił na Cebu) - natomiast figurkę Dzieciątka zachowano: sądzi się, że przypominała tubylcom jakieś lokalne pogańskie bóstwo. Figurkę namaszczano oliwą i składano jej ofiary według pogańskiego rytuału.

     Cztery stulecia później znany filipiński pisarz Nikomedes Marquez Joaquin tak ujął te wydarzenia: „podczas tego dziwnego antraktu (44 lata między Magellanem a Legazpi) … miał miejsce przedziwny cud: przyjęliśmy Santo Niño i uznaliśmy Je jako część naszego dziedzictwa, naszej ziemi, naszej kultury, naszej historii. Podczas tych 44 lat, gdy Krzyż zniknął z naszego kraju, wierność Mu zapewnił Santo Niño”… Stał się tym samym symbolem historii Filipin, „bowiem przybył z Magellanem, stał się pogańskim bożkiem, został przywrócony jako chrześcijańska ikona przez Legazpiego, i stał się tak filipiński, że lokalne legendy oczyściły Go niejako z europejskich korzeni, głosząc, iż powstał z tej ziemi i z tej ziemi pochodzi od niepamiętnych czasów”…

     Ludowa wieść głosi więc, że Santo Niño zostało pewnego dnia wyłowione z morza przez jakiegoś rybaka. Nie widząc w kawałku drewna nic użytecznego rybak ów miał wyrzucić go z powrotem do morza, ale ponownie zaplątało się w jego sieci. Wyrzucił je więc znów ale sytuacja się powtórzyła. Postanowił zatem znalezisko zatrzymać. I ku swemu zdumieniu po raz pierwszy tego dnia sieci rzucone w morze miały wypełnić się rybami! Odtąd zaczęto Santo Niño oddawać – początkowo pogańską - cześć…

     Jan de Camus natychmiast przekazał Dzieciątko dowódcy wyprawy, Legazpiemu, oraz augustiańskim mnichom towarzyszącym żeglarzom. Zdano sobie sprawę z niezwykłości wydarzenia i w uroczystej procesji zaniesiono figurkę do tymczasowej kaplicy. Legazpi nakazał założenie specjalnej organizacji, Bractwa Dzieciątka z Cebu, mającej na celu szerzenie kultu Santo Niño. Legazpi ustanowił też coroczne święto ku czci Dzieciątka… Mógł to zrobić, bowiem w miejscu spalonych wsi Hiszpanie założyli pierwsze hiszpańskie osiedle na Filipinach, Villa de San Miguel (Miasto św. Michała), przemianowane najpierw na Villa del Santisimo Nombre de Jesús (Miasto Najświętszego Imienia Jezusowego), a w 1571 r. na Villa del Santo Niño (Miasto Dzieciątka Jezus) – później Cebu – a sam Legazpi został pierwszym hiszpańskim gubernatorem Filipin.

     Odtąd figurka Dzieciątka z Cebu, pochodząca jak się sądzi z flamandzkiego warsztatu w Belgii (prawdopodobnie z Mechelen), stała się symbolem wiary i kultury chrześcijańskiej na całych Filipinach. Opowiadania o Jej cudownych właściwościach, udzielanych łaskach, niesłychanych wydarzeniach, rozprzestrzeniły się błyskawicznie po wyspach filipińskich, i nie tylko. Mówi się, że „największa księga świata ich by nie pomieściła”… Jednym z takich wydarzeń jest wybuch amerykańskiej bomby w kościele w Cebu (początkowo zbudowanym z bambusa i liści palm mangrowych, który dwukrotnie w przeszłości płonął) w czasie II wojny światowej, który niszcząc część świątyni nie uszkodził Świętej Figurki. W rezultacie eksplozji i wstrząsów nią spowodowanych Santo Niño wypadło z wysokiej niszy w ołtarzu, ale spadając zaplątało się w przypadkowo rozciągnięte w okolicy ołtarza kable elektryczne. Jedynym uszkodzeniem były widoczne do dziś rysy na prawym policzku Dzieciątka. To ocalenie uznano za cudowne…

     Figurka, przypominająca Dzieciątko Jezus z Pragi, o wys. 30,48 cm, wyrzeźbiona jest w drewnie i pomalowana farbą. Dzieciątko ma na szyi pozłacany łańcuszek, na głowie wełniany czerwony kapturek, a w lewej dłoni złotą kulę symbolizującą kulę ziemską. Figurka ubierana jest zwyczajem południowym w kosztowne szaty, w zależności od okresu liturgicznego, będące darami Jego czcicieli, z Filipin i z całego świata.

     Cebu stało się znanym centrum kultu Dzieciątka Jezus. Figurka czczona jest dziś w podniesionej w międzyczasie do godności bazyliki mniejszej świątyni, wybudowanej z kamienia w 1735 r., po wcześniejszych pożarach. Oryginał znajduje się w lokalnym konwencie. Natomiast  kopia, udekorowana złotem i cennymi kamieniami, zamknięta w szklanym relikwiarzu, jest czczona w specjalnej kaplicy sanktuarium i przyciąga rocznie miliony pielgrzymów. Święto Santo Niño obchodzi się na Filipinach bardzo uroczyście. W zasadzie jest to rocznica odnalezienia figurki, ale chcąc uniknąć zbieżności z Wielkanocą papież Innocenty XIII ustanowił jego obchód na trzecią niedzielę roku. Wtedy tłumy przelewają się przez miasta i miasteczka wysp w kolorowych celebracjach dla uczczenia oraz oddania wyspy Cebu i całych Filipin pod opiekę Boskiego Dziecięcia. Główne uroczystości odbywają się oczywiście na Cebu. Filipińczycy, którzy dziś w olbrzymiej większości wyznają katolicyzm, milionowymi pielgrzymkami nawiedzają corocznie Dzieciątko. Wielu z nich przywozi własne maleńkie kopie Santo Nino i ustawia je później wokół ołtarza. Po Mszy św. w bazylice jest tradycyjna taneczna procesja, podczas której obnoszona jest po ulicach miasta kopia figurki. Obrzęd ten wyrażający radość i dziękczynienie ma rodowód przedchrześcijański i pochodzi z czasów poprzedzających przybycie Europejczyków na wyspy.

     Figurki Santo Niño, które można obecnie znaleźć w wielu filipińskich domach, są tradycyjnie ubierane w zielone lub czerwone szaty. W filipińskim katolicyzmie ludowym w czerwone szaty ubiera się figurki czczone w domach; a w zielone te, które są w firmach i przedsiębiorstwach. Ponadto wielu Filipińczyków zwyczajowo ubierając Santo Niño w strój, który odzwierciedla ich zawodowe role, takie jak: pielęgniarki, lekarze, dozorcy, nauczyciele, policjanci - prosi o Jego patronat i opiekę.

     W dniach 19-20.II.1981 r. Cebu odwiedził podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Filipin papież Jan Paweł II.

 

Część III: Święte Dzieciątko Wędrujące z Atocha

     Święte Dzieciątko z Atocha, to figurka Wędrującego Dzieciątka Jezus czczona szczególnie w Hiszpanii, Meksyku, Filipinach i Ameryce Łacińskiej. Pierwotnie czczone było jako trzymane na rękach przez swą Matkę.

     Cześć oddawana Dzieciątku i Madonnie z Atocha ma swoją długą historię. Jedna z tradycji głosi, że figurka swój rodowód wzięła od św. Łukasza Ewangelisty, któremu przypisuje się wykonanie pierwszych wizerunków Maryi i Jej Dziecięcia. Także rzeźb. W tej tradycji miałaby się także mieścić Madonna z Atocha – podanie wiąże bowiem nazwę miejsca Atocha ze starożytną Antiochią, w której przebywał św. Łukasz.

     Pierwsze dokumenty, które wspominają o istnieniu pustelni, w której czczona była Matka Boża z Atocha, pochodzą z 1162 r. Już wtedy przy figurze Matki Bożej mały dziać się cuda. Gdy np. pewien rolnik nie zastosował się do niedzielnego przykazania powstrzymania się od pracy, jego ręce zostały sparaliżowane. Został jednak uzdrowiony, gdy poszedł do Dziewicy. Drugi przypadek, to historia dziecka, które zakrztusiło się kolcem, a jego matka przyprowadziła je przed figurę Maryi i tam dziecko zostało uzdrowione. Powstanie tej pustelni jest opisane w legendzie, która w Hiszpanii jest bardzo popularna i pojawia się w wielu kronikach Madrytu. Jest to historia Graciána Ramíreza, burmistrza Madrytu, żyjącego w VIII w.,  wielkiego czciciela Matki Bożej z Atocha. Ten właśnie rycerz często modlił się w pustelni przed figurą Maryi. Pewnego razu, wchodząc do pustelni, zobaczył, że figura zniknęła i od razu zaczął ją szukać. Znalazł w miejscu, w którym dziś znajduje się bazylika. Kiedy Gracián Ramírez zaczął budować w tym miejscu nową pustelnię, muzułmanie, którzy w owym czasie okupowali Madryt, myśleli, że buduje fortecę i zaatakowali go. Wobec przewagi liczebnej wroga bitwa wydawała się przegrana. Ale cudem, jak głosi historia, Gracián Ramírez, z pomocą większej liczby chrześcijan i z wstawiennictwem Matki Bożej, wygrał bitwę.

     Prawie cała Hiszpania znajdowała się pod okupacją muzułmańską od 711 r. Chrześcijanom narzucono ścisły reżim nakazów i zakazów, a najwierniejszych wyznawców Chrystusa uwięziono. Legendarne podania głoszą, że w XIII w. chcąc zmusić uwięzionych chrześcijan w miasteczku Atocha (dziś dzielnica Madrytu) do wyrzeczenia się wiary, zaczęto pozbawiać ich żywności. Początkowo dozwolono tylko członkom rodzin przetrzymywanych w lochach na przynoszenie jedzenia. Gdy to nie „zmiękczyło” aresztantów, zwiększono restrykcje. Jedzenie mogły przynosić tylko dzieci i to w dodatku pod warunkiem, że nie skończyły 12 lat. Ci, co dzieci nie mieli, albo ich dzieci były już starsze, pozbawieni zostali dostępu do jedzenia – mogli tylko liczyć na solidarność współwięźniów. Rodziny przetrzymywanych zwróciły się więc o pomoc do Madonny z Atocha, cudownej rzeźby znajdującej się w lokalnej kaplicy, i przed Nią prosiły znajdujące się na Jej ramionach Dzieciątko Jezus o wybawienie. Czas mijał, a więźniowie żyli i wydawało się, że nie brakuje im żywności. Dzieci odwiedzające uwięzionych zaczęły opowiadać swym matkom, co widziały po drodze. Nieznany chłopiec przychodził do więzienia, po cichu przechodził obok zaspanych strażników, uśmiechał się łagodnie do tych, którzy je zauważali, i przynosił bochny chleba oraz wodę nieszczęśnikom.  Nikt nie wiedział, w jaki sposób chłopczyk zdołał przemknąć się przez mury więzienia i jak zdołał unieść tyle darów. Nikt nie potrafił ani Go zidentyfikować, ani tym bardziej nazwać. Wszystkim wydawało się jasne, że Matka Boża i Jej Dziecię wysłuchali zanoszone błagania. Kobiety i rodziny zatrzymanych uklękły przed swoją Panią z podziękowaniami. Ktoś nagle, spoglądając na rzeźbę Dziewicy, zauważył, że buciki Dzieciątka Jezus w ramionach Maryi wydawały się zniszczone i zakurzone. Wymieniono je więc, jak to było w zwyczaju, ale następnego dnia znów były zabrudzone… Uwierzono zatem, że to Dzieciątko Jezus nocami opuszcza bezpieczeństwo ramion Swej Matki i udaje się do więzień, by wspomóc swych największych czcicieli. Na pamiątkę tamtego wydarzenia figura Dzieciątka przedstawiana jest z koszykiem w ręku. Kapelusz na jego głowie i przyczepiona do kostura muszla to aluzja do stroju pielgrzyma. Jego strój jest elegancki, ale w pierwotnej opowieści mały Jezus przychodził do więzienia w skromnym ubraniu i zakurzonych sandałach. Wieść o Wędrującym Dzieciątku Jezus rozprzestrzeniła się poza Atocha. Podróżujący w owych czasach po bezdrożach Hiszpanii zaczęli opowiadać o dziwnym Chłopcu, który napotkany gdzieś, po drodze, miał im przynosić żywność i napoje. Chłopiec, mający około 12 lat, towarzyszył im przez najbardziej zagrożone fanatyzmem muzułmańskim tereny, aż do bezpieczniejszych szlaków i dróg… Tego niezwykłego Chłopca, zawsze widziano ubranego podobnie: w pielgrzymim stroju, w kapeluszu z pióropuszem i muszlą (symbolem pielgrzymowania do św. Jakuba Apostoła w Santiago de Compostela), peleryną, laską pielgrzymią w ręku i tykwą z wodą oraz z koszykiem. Od początku uznawano Go za Dziecię Jezus i nazywano Świętym Dziecięciem z Atocha…

     Kult Świętego Dziecięcia z Atocha rozszerzał się coraz bardziej nawet po uwolnieniu Hiszpanii spod wpływów muzułmanów i stał się szczególnie żywy na terenach odkrytych i zdobytych przez hiszpańskich konkwistadorów, którzy przywieźli ze sobą figurkę z Atocha m.in. do Meksyku. Pewnego razu odkryto tam w górach srebro.  Natychmiast powstały kopalnie. W jednej z nich nastąpił wybuch, w wyniku którego wielu z górników znalazło się w pułapce. Żony i matki zasypanych udały się do kościoła i uklękły przed figurką Pani z Atocha. Jakże były zdziwione, gdy zobaczyły, że Dzieciątka na rękach Maryi - nie ma! Gdy górników wyratowano, usłyszano przedziwną opowieść o jakimś Dziecku, które przyszło z pomocą zasypanym przynosząc wodę i ukazując drogę wyjścia. Gdy w radości udano się do kościoła, Dzieciątko z powrotem było w ramionach Matki, ale buciki miało zabrudzone… Dzieciątko z Atocha stało się symbolem, obrońcą górników. Nazwane jest też obrońcą porzuconych, więźniów, pokrzywdzonych, imigrantów, wyzyskiwanych, ciężko chorych…

     W XVII wieku w meksykańskim mieście Plateros wybudowano świątynię z myślą o uczczeniu Dzieciątka. Kościół ten stał się sanktuarium Najświętszego Dzieciątka z Atocha i do obecnych czasów jest centralnym ośrodkiem kultu Małego Pielgrzyma dla Meksyku i południowego zachodu Stanów Zjednoczonych. Sanktuarium opiekują się Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji. W XVIII wieku markiz San Miguel de Aguayo, właściciel kopalni Plateros, podarował Sanktuarium piękną replikę figury Najświętszej Maryi Panny czczonej w bazylice Atocha w Madrycie. A ponieważ Dzieciątko odbierało największą cześć, to wkrótce ustawiono Jego figurkę w centralnym miejscu prezbiterium biorąc Je z ramion Maryi. Obecnie Mały Pielgrzym posiada swoją specjalną niszę wykutą w różowym kamieniu znajdującą się u stóp  wielkiego tytularnego krucyfiksu Świątyni.

     Oczywiście czczone współcześnie figury z Atocha i Plateros różnią się wyglądem pod wieloma względami. Natomiast kult wywodzi się z tego samego źródła przekazu łaski. Jest nim macierzyńska opieka Maryi i troska Dzieciątka Jezus o każdego najbardziej spragnionego Boga człowieka: opieka nad zniewolonymi, podróżnymi, zapracowanymi… Dzieciątko Jezus opuszcza ramiona swej ukochanej Matki, aby przemierzać ludzkie życiowe drogi i wskazywać najważniejszy cel podróży. Bóg w tajemnicy Wcielenia przypomina, że od czasu Betlejem nigdy i w żadnej  sytuacji człowiek nie pozostaje sam.

     Dzieciątko z Atocha zwane jest Wędrującym. Przeważnie przedstawiane jest jako pielgrzym – chłopiec, ubrany w brązowy płaszcz z białym koronkowym kołnierzem i niebieską szatą. Nosi kapelusz z rondem i pióropuszem, w jednej ręce trzyma kosz pełen chleba, w drugiej laskę pielgrzyma (w Atocha w drugiej ręce trzyma kłosy z ziarnem). Laska ta jest często przedstawiana z przymocowaną do niej tykwą wodną. Na płaszczu nosi muszlę świętego Jakuba, symbol pielgrzymów do sanktuarium w Santiago de Compostela. Jednak chociaż jest Ono „wędrujące” to najczęściej przedstawiane jest w pozycji siedzącej.

     Oryginalna figura Maryi z Dzieciątkiem zaginęła dawno temu w nieznanych okolicznościach. Była jednak w Atocha inna figura, którą zaczęto darzyć podobną czcią. Przedstawia Maryję z jabłkiem trzymającą Dzieciątko. Według pobożnej legendy to właśnie tę figurę wykonał Nikodem, a do Hiszpanii przywieźli uczniowie św. Piotra. Rzeczywiście rzeźba jest bardzo stara, pochodzi sprzed wypraw krzyżowych i reprezentuje sztukę bizantyjską. Jabłko trzymane w ręku przez Maryję przypomina grzech pierwszych ludzi i zbawienie przyniesione światu przez Jezusa. Dziś znajduje się w ołtarzu głównym sanktuarium w Atocha. Natomiast w specjalnej szklanej wnęce czczona jest figura Dzieciątka Jezus w stroju pielgrzyma, siedzącego na tronie.

     Można pomyśleć o całej tej historii: „Przecież to legenda” albo: „Jakże to odległe czasy!” – ale to tylko pozory. Współczesny człowiek, tak jak hiszpańscy więźniowie, znajduje się często w sytuacjach bez wyjścia. Naszym więzieniem może być depresja, niemoc pogodzenia się z utratą pracy czy odejściem bliskiej osoby, ale i przyjemność, która z czasem staje się naszą niewolą, jak na przykład alkohol, hazard, odchudzanie się czy zakupy… Latami tkwimy w naszych wewnętrznych lochach, pogrążeni w mroku, wśród własnych demonów. Boimy się ciemności, więc rozpaczliwie, po omacku szukamy drogi. Coraz bardziej gubimy się w sobie, odczuwając duchowy głód, niemoc i rozczarowanie. Wtedy, wśród ciemnej nocy duszy pojawia się Jezus pod postacią Dzieciątka, które jest ucieleśnieniem miłości, zaufania i odwagi. Święte Dzieciątko z Atochy ma kij wskazujący drogę i zakurzone buty, bo niestrudzenie wędruje do tych wszystkich, którzy żyją w wewnętrznym mroku i rozpaczy, pragnąc odnaleźć drogę powrotną do duchowego domu. Dzieciątko niesie im tykwę z wodą, która każe myśleć o Wodzie Życia; napiwszy się jej, nie będzie się pragnęło na wieki. Peleryna małego Jezusa przywodzi na myśl płaszcz Bożej opieki. Wizerunek ten przypomina, że Bóg stał się Dzieckiem, które warto w sobie odnaleźć, ukochać i naśladować.

 

 

Część II: Cześć oddawana Dzieciątku Jezus w rzymskiej bazylice Santa Maria in Aracoeli

 

     W 27 r. p.n.e. do władzy doszedł Oktawian August, pierwszy cesarz Rzymu i zarazem ten, który wydał słynny dekret o spisie ludności. Legenda głosi, że radząc się Sybilli (radziły się jej, i ksiąg przechowywanych w tym miejscu, całe pokolenia republikańskiego, a później cesarskiego Rzymu) co począć - wobec pomysłu senatu - obwołania go bogiem, usłyszeć miał przepowiednię nadejścia z nieba „Króla wieków”, a wraz z nią wizję Dziewicy, otoczonej blaskiem, trzymającej Dzieciątko na rękach i głos mówiący: „To jest ołtarz Syna Bożego”. Cesarz August natychmiast miał wystawić ów niebiański ołtarz. Co ciekawe, miejscem tego zdarzenia jest Kapitol – historyczne wzgórze (jedno z siedmiu na których Rzym zbudowano) będące twierdzą, sanktuarium i  symbolem miasta. Wybudowana tu świątynia triady bóstw: Jowisza, Junony i Minerwy była miejscem, gdzie nowo wybrani konsulowie składali ofiary, natomiast kobiety i matki miały swą opiekunkę w postaci Junony.

     Już w VI wieku n.e. Kapitol - święte wzgórze pogańskiego Rzymu - stał się miejscem kultu chrześcijańskiego. Świątynię Junony zastapił kościół pod wezwaniem Santa Maria in Capitolio, czyli Najświętszej Maryi Panny Kapitolińskiej. W X wieku był on w posiadaniu benedyktynów, którzy zbudowali obok opactwo.

     W roku 1250 papież Innocenty IV widząc szybko rozrastający się zakon św. Franciszka, nie mający swojego „locum” w Rzymie, postanowił im przekazać właśnie zabudowania na Kapitolu. Odtąd kościół otrzymał wezwanie Matki Bożej Ołtarza Niebieskiego. Franciszkanie począwszy od czasów św. Bonawentury ustanowili rzymski klasztor siedzibą władz zakonu. Tu mieszkali m.in. św. Jan Kapistran, czy św. Bernardyn ze Sieny. Tu niewątpliwie Dzieciątko Jezus odbierało wielką cześć, nie mogło bowiem być inaczej w klasztorze zakonu św. Franciszka. Przepowiedziany „Król wieków”, Syn Boży, i jednocześnie Syn najczystszej Kobiety i Matki zaczął być coraz bardziej poznawany i kochany.

     Wg pięknej opowieści ok 1480 roku pewien franciszkanin udał się do Ogrodu Getsemani w Jerozolimie, zerwał pokaźną gałąź oliwną i w przypływie natchnienia wyrzeźbił figurkę Dzieciątka Bożego odpowiadającą naturalnej wielkości noworodka (około 60 cm). Wiedział, że musi ją pomalować, aby zabezpieczyć drewno, nie miał jednak ani pomysłu, ani siły, aby to ukończyć tego samego dnia. Wieczorem, tuż przed zaśnięciem poprosił niebiosa o pomoc. Jakież zdziwienie go ogarnęło, kiedy rankiem zobaczył Dzieciątko nie tylko pomalowane, ale i przystrojone w szaty z delikatnego złota i owinięte tak, jak się owija każde niemowlę. A przecież nikogo nie było w pobliżu. W 1500 roku postanowił ów franciszkanin zawieźć figurkę do Rzymu. Niestety, podczas podróży morskiej burza zniszczyła statek, którym transportowano Dzieciątko. Zrozpaczony zakonnik szukał figurki. „Bambinello” szczęśliwie ocalało, odnalazł je w skrzynce na plaży Morza Tyrreńskiego w okolicy Livorno. Gdzież mogła trafić figurka Dzieciątka jak nie do kościoła Matki Bożej Niebiańskiego Ołtarza, zbudowanego w miejscu, w którym cesarz August miał wizję Dziewicy z Dzieciątkiem. Santo Bambino szybko stało się ukochanym przedmiotem kultu, bo zaczęło uzdrawiać z ciężkich chorób, a według niektórych przekazów nawet wskrzeszać zmarłych. Mówiono, że w momencie uzdrowienia usta figurki stawały się purpurowe, blade zaś, kiedy już nie było szansy na uzdrowienie. Szybko też pokrywało się votami w podzięce za ocalone życie: głównie drogocennymi klejnotami: diamentami, szafirami, szmaragdami, ametystami, złotem i srebrem.

     Pewien książę oddał do dyspozycji zakonników luksusową i szybką, jak na tamte czasy karocę, aby o każdej porze dnia i nocy Dzieciątko bez problemów mogło odwiedzać chorych w domu. Ale nie wszyscy mieli czyste intencje. Otóż pewna bogata rzymianka (inne wersje podają, że cudzoziemka) zakochała się w figurce i zapragnęła mieć ją na własność. Poprosiła więc znajomego rzeźbiarza, aby wykonał jej kopię. Sama zaś udała chorą i zakonnicy przybyli do niej z wizytą, a że było już grubo po zmroku, więc podmieniła figurkę bez trudu. Kopia była na tyle doskonała, że zakonnicy nie rozpoznali oszustwa. W nocy franciszkanie usłyszeli jednak pukanie do bramy i bijące dzwony kościelne. Otworzyli wrota, a tam stało ich Dzieciątko zanoszące się od płaczu. Właśnie powróciło do domu. Po tej kradzieży Santo Bambino odwiedzało chorych tylko w ciągu dnia.

     Kiedy Wieczne Miasto zajęły wojska napoleońskie, Dzieciątko musiało „wyemigrować”. Zakonnicy w obawie przed zniszczeniem (i słusznie, bo kościół został zamieniony w stajnię) wywieźli je do kościoła w San Giovanni in Giulianello koło Cori, ok. 60 km na południowy wschód od Rzymu. Niektórzy historycy sztuki twierdzą, że to właśnie tam znajduje się oryginalna figurka, ale według rzymian ich Bambinello powróciło do Rzymu, aby dalej uzdrawiać. W 1897 r. Santo Bambino, na życzenie Leona XIII, zostało ukoronowane.

     Zdarza się, że w czasie porodu życie matki czy dziecka jest zagrożone. Wówczas figurka Dzieciątka Jezus karetką pogotowia na sygnale przewożona jest przez zatłoczone rzymskie ulice do rodzącej!

     Szczególną troską otaczano Santo Bambino w okresie Bożego Narodzenia. W noc wigilijną figurka była przenoszona do żłóbka i pozostawała tam do święta Epifanii, kiedy błogosławiła rzymianom podczas procesji ulicami miasta. Potem zaniechano procesji, ale wciąż udziela się błogosławieństwa figurką ze szczytu schodów kościoła (jest ich aż 124!). 

     Szopka w kościele Matki Bożej Niebiańskiego Ołtarza jest najpiękniejszą i najbliższą sercu rzymian szopką. Do dziś przetrwał kultywowany od dawna piękny bożonarodzeniowy zwyczaj, kiedy to dzieci zgromadzone przy żłobku, czytają wiersze, śpiewają i modlą się do Dzieciątka. A najodważniejsi z milusińskich wygłaszają nawet kazania, napisane wcześniej specjalnie dla nich przez ojców franciszkanów.  W kaplicy Dzieciątka są stosy listów z całego świata, pisane przez ludzi w różnym wieku. Są to prośby o uzdrowienie, podziękowania za ocalenie życia itd.

     Patrząc na świątynię Matki Bożej Ołtarza Niebieskiego z poziomu ulicy, widzimy ją jakby ukrytą w niebie. Na wzgórzu, do wierzchołka którego wiodą niekończące się schody ukazuje się masywna, ale z zewnątrz niepozorna, płaska fasada kryjąca jednak bardzo bogaty wystrój wnętrza. Świątynia jest  jedną z najważniejszych w Wiecznym Mieście. Tu Rzym świętował bitwę pod Lepanto i błagał o ratunek podczas  jednej z największych epidemii w dziejach ludzkości, panującej w XIV-wiecznej Europie. Ze szczytu wzgórza rozpościera się piękny widok na antyczne miasto i Watykan. Ołtarz Junony do dziś istnieje. Jest wprawdzie ukryty pod średniowieczną dekoracją, ale można go wypatrzeć pod okazałym mauzoleum świętej Heleny w lewej części transeptu. Niestety, 2 lutego 1994 r., w dniu kiedy Kościół czci Matkę Bożą ofiarującą Syna Bożego -  bezcenną rzeźbę Dzieciątka Jezus skradziono i dziś w jej miejscu znajduje się tylko wierna kopia - równie głęboko czczona jak oryginał…

   

 

Część I: Historia kultu Dzieciątka Jezus do XV w.

 

     Najwięcej szcze­gółów o dziecię­cych latach Jezu­sa zawartych jest w Ewangelii św. Łukasza i Mate­usza. Z nich dowiadujemy się o czci jaką oddawali Dzieciątku prości paserze, uczeni mędrcy ze wschodu, a nade wszystko o bliskiej obecności Maryi i św. Józefa.

     Do miejsca narodzenia Jezusa przybywały piel­grzymki już od II w. Jednak ówczesny władca tych ziem, cesarz Hadrian II nie był czcicielem Jezusa i w 135 r. przy Grocie Narodzenia nakazał posadzić gaj ku czci pogańskiego bożka aby zapobiec upowszechniającemu się kultowi. Niedługo potem, w 215 r. miejsce to odwiedził Orygenes, pochodzący z Aleksandrii komentator świętych ksiąg. To właśnie on w roku 248, w ukończonym wtedy dziele „Przeciw Celsusowi” napisał, że w Betlejem istnieje grota, w której się urodził Jezus i żłób w którym Go położono. Rok 313 był zapowiedzią wolności wyznaniowej na terenie Cesarstwa Rzymskiego. Pierwsza wierząca z rodu cesarskiego, św. Helena, matka cesarza Konstantyna, paradoksalnie dzięki rosnącemu gajowi w 325 r. bez problemu znalazła Grotę Narodzenia i na­kazała tam wybu­dowanie kościoła. W 386 r. w pobliżu Groty osiadł św. Hieronim, by przez 30 lat oddać się pracy nad egzegezą biblijną, dokonując przekładu Pisma Świętego z języka hebrajskiego i greki na łacinę, zwanego Wulgatą.

     Pierwsze zapiski o świętowaniu narodzenia Jezusa pochodzą z 354 r. Data tego święta została wyznaczona na 25 grudnia. W tym dniu obchodzą je katolicy i protestanci. Datę ustalił teolog Dionizy Mniejszy wła­dający łaciną i greką, biblista i mate­matyk, na polecenie papieża Jana I w 525 r.

     Czy ubogi żłóbek zaistniał w tamtych czasach w duchowości poprzedników pierwszych karmelitów? Otóż w V wieku pobożne życie wiodła na Górze Karmel wspólnota chrześcijańskich pustelników. Centrum ich życia liturgicznego i duchowego stanowiła grota-kaplica wykuta przez nich w skale, dwukondygnacyjna, usytuowana na­przeciw źródła proroka Eliasza. Wykonana została na podobieństwo be­tlejemskiej stajenki! Ta forma symbolizowała i przypominała pustelnikom tajemnicę Wcielenia Syna Bożego, Jego narodzenia w stajni betlejem­skiej oraz Boże Macierzyństwo Maryi, ogłoszone na Soborze Efeskim w 341 r. jako dogmat wiary.

     Świadectwo Orygenesa  potwierdza, że grota i żłób betlejemski były słynne w całej okolicy. Burzliwa historia Palestyny wielokrotnie zagrażała relikwiom żłóbka pozostawionym w wybudowanej w Betlejem świątyni. W 529 r. zrujnowali ją buntujący się przeciw Bizancjum Samarytanie. W 614 r. Palestynę zdobyli Persowie. Planowali zniszczenie bazyliki wraz ze wszystkim, co się w niej znajdowało. Miejsce to ocaliły freski umieszczone na ścianach bazyliki, przedstawiające mędrców w perskich szatach. Persowie uznali ich za swoich magów i zrezygnowali z niszczycielskich zamiarów.  W 638 r. Ziemią Świętą zawładnęli muzułmanie. Patriarcha Jerozolimy, św. Sofroniusz wysłał więc relikwie żłóbka do papieża Teodora, aby w Wiecznym Mieście znalazł dla nich bezpieczne schronienie. Przez pewien czas Święta Kołyska wędrowała po Rzymie, by w końcu na długie wieki jej domem się stała Bazylika Matki Bożej Większej na Eskwilinie. Niezwykła relikwia nie dotrwała do naszych czasów w całości. Zostało z niej tylko pięć deseczek o długości ok. 75 cm. Badania konserwatorskie potwierdziły wiarygodność przekazów – deseczki mają ok. 2000 lat i są wykonane z drewna klonu palestyńskiego. W listopadzie 2019 r. papież Franciszek przekazał je franciszkanom z Kustodii Ziemi Świętej i do dzisiaj znajdują się w kościele św. Katarzyny przyległym do Bazyliki Narodzenia. To właśnie z VII wieku, z Rzymu wywodzi się zwyczaj adoracji żłóbka.

     W średniowieczu kult rozwijał się pod wpływem wzmożonego ruchu pielgrzymkowego do Betlejem i Jerozolimy oraz przy dominującej w tym okresie problematyce człowieczeństwa Chrystusa związanego z początkiem i końcem Jego ziemskiego życia. Mnożące się formy nabożeństwa oparto na kontemplacji, adoracji, afektywnej miłości i naśladowaniu cnót Dzieciątka Jezus: dobroci, pokory i uległości zdanej na Opatrzność Bożą. Propagatorami tego nabożeństwa byli tacy teologowie jak: św. Piotr Damiani, św. Anzelm z Canterbury, a zwłaszcza Bernard z Clairvaux, który sprawił, że kult Dzieciątka Jezus stał się istotnym elementem duchowości powstałego zakonu cystersów, mających wielki wpływ na rozwój kultury duchowej i materialnej w epoce średniowiecza w całej niemal Europie.  W Osobie Dzieciątka Jezus rozkochał się też św. Franciszek z Asyżu który oparł się na treściach Ewangelii, akcentując  ubóstwo, uniżenie, i pokorę Bożej Dzieciny, które skłaniały do naśladowania. To on dał początek nowym formom kultu: odtworzeniu scenerii narodzenia Jezusa, czyli budowaniu żłóbka oraz przedstawianiu jasełek. W 1223 roku, na trzy lata przed swoją śmiercią, święty Franciszek z Asyżu przebywał w czasie Bożego Narodzenia w Greccio, małej miejscowości leżącej na południe jego rodzinnego miasta. Pięć lat później, Tomasz z Celano, autor pierwszego życiorysu św. Franciszka, opisuje to wydarzenie w następujący sposób:

„Nastał dzień radości, nadszedł czas wesela. Z wielu miejscowości zwołano braci. Mężczyźni przygotowali świece i pochodnie dla oświetlenia nocy, co promienistą gwiazdą oświetliła niegdyś wszystkie dnie i lata. Wreszcie przybył święty Boży i znalazłszy wszystko przygotowane, ujrzał i ucieszył się. Mianowicie nagotowano żłóbek, przyniesiono siano, przyprowadzono wołu i osła. Uczczono prostotę, wysławiono ubóstwo, podkreślono pokorę, i tak Greccio stało się jakby nowym Betlejem. Noc stała się widna jak dzień, rozkoszna dla ludzi i zwierząt. Przybyły rzesze ludzi, ciesząc się w nowy sposób z nowej tajemnicy. Głosy rozchodziły się po lesie, a skały odpowiadały echem na radosne okrzyki. Bracia spieszyli, oddając Panu należne chwalby, a cała noc rozbrzmiewała okrzykami wesela. Święty Boży stał przed żłóbkiem, pełen westchnień, przejęty czcią i ogarnięty przedziwną radością. Ponad żłóbkiem kapłan odprawiał uroczystą Mszę świętą, doznając nowej pociechy. Święty Boży ubiera się w szaty diakońskie, był bowiem diakonem, i donośnym głosem śpiewa świętą Ewangelię. A jego głos mocny i słodki, głos jasny i dźwięczny, wszystkich zaprasza do najwyższych nagród. Potem głosi kazanie do stojącego wokół ludu, słodko przemawiając o narodzeniu ubogiego Króla i małym miasteczku Betlejem. (…) A pewien cnotliwy mąż miał dziwne widzenie. Widział w żłóbku leżące Dzieciątko, bez życia, ale kiedy święty Boży zbliżył się doń, Ono jakby ożyło i zbudziło się ze snu. To widzenie nie jest nieodpowiednie, gdyż w wielu sercach Dziecię Jezus zostało zapomniane. Dopiero Jego łaska, za pośrednictwem sługi świętego Franciszka, sprawiła, że zostało w nich wskrzeszone i utrwalone w kochającej pamięci.„

     Duchowy syn św. Franciszka, św. Antoni Padewski jest często przedstawiany z Dzieciątkiem Jezus. Dlaczego? Otóż pewne światło na tę tradycję daje opowieść przypisywana hrabiemu Tiso, właścicielowi dóbr Camposampiero, który zaprosił do siebie ciężko chorego św. Antoniego na odpoczynek, po tym jak w ciągu Wielkiego Postu, przez 40 kolejnych dni, głosił on w Padwie kazania. Gospodarz często odwiedzał swego gościa i pewnego razu, zaglądając do jego pokoju, zobaczył niezwykłej piękności Dziecię, które uśmiechało się i przytulało do świętego. Choć hrabia szybko się wycofał, Antoni zorientował się, że ktoś go oglądał, a upewniwszy się, że Tiso widział Dzieciątko, prosił go, aby nikomu nie mówił o tym, co zobaczył. Kilka lat po śmierci świętego, hrabia, czując się zwolniony z danego przyrzeczenia, opowiedział o tym, co widział. Odtąd zaczęto przedstawiać św. Antoniego z Dzieciątkiem. Tiso miał zobaczyć Dziecię Jezus stojące na rozłożonej przed św. Antonim książce. Stąd rodził się wniosek, że Święty, czytając pierwsze rozdziały Ewangelii Łukasza lub Mateusza, tak intensywnie rozważał ich treść, że zobaczył Jezusa, zrodzonego w stajence, pieszczonego w objęciach Matki i św. Józefa. Kolejny wielki święty duchowości franciszkańskiej – św. Bonawentura napisał niewielkich rozmiarów dziełko stanowiące perłę jego nauki mistycznej pt.: „Pięć świąt Dzieciątka Jezus”. W alegorycznym ujęciu przedstawia pięć tajemnic z dzieciństwa Jezusa: duchowe poczęcie, narodzenie, nadanie imienia, adorację Mędrców i ofiarowanie w świątyni, jako dokonywane przez duszę ludzką oddaną Bogu w praktykach życia ascetyczno – mistycznego. Wielką, wciąż mało znaną mistyczką urodzoną na Żuławach Wiślanych w połowie XIV w. jest bł. Dorota z Mątów. Jej przeżywanie świąt, a zwłaszcza relacji z Dzieciątkiem Jezus nie ma sobie równych. Jako matka dziewięciorga dzieci, a następnie rekluza miała dar oddawania czci Dzieciątku razem z Jego Matką w realiach Nazaretu, Betlejem, w serdecznej rozmowie z Duchem Świętym.

     U schyłku średniowiecza kult Dzieciątka Jezus upowszechnił się w krajach niemieckich i skandynawskich, a także w Czechach i Niderlandach, będących ojczyzną „devotio moderna” – nowego sposobu myślenia i pobożności. Mnożyły się modlitwy, a w mszałach umieszczano specjalne formularze o Dzieciątku Jezus. Powszechnym stało się stawianie w okresie Bożego Narodzenia figurek z drewna, porcelany i terakoty w  klasztorach i w  domach  prywatnych.  Ponadto  umieszczano  je  w  niszach,  a  nawet  fundamentach  nowych  budowli  dla  uproszenia  domownikom  błogosławieństwa. Istniały nawet specjalne wytwórnie figurek, np. w Utrechcie odkryto aż 60 wzorów Dzieciątka Jezus. Do dzisiaj w Rothenburgu w środkowych Niemczech istnieje „wieczne Boże Narodzenie”, kiedy w poszczególnych miesiącach   całego  roku  można  kupić  wszelkie  przedmioty  choinkowe i szopkowe. Z okazji Bożego Narodzenia wład­cy chrześcijańscy posyłali kościołom i konwentom figurki sprowadzo­ne z Betlejem. Powstały również sanktuaria, m.in. w Apt (pd.- -wsch. Francja), Dinant (pd. Belgia), Altenhohenau (Bawaria), Holzen (Westfalia), Salzburgu.

     Ciekawa jest również tradycja szopek neapolitańskich. Zaczęła się ona od żłobu, który zaistniał we włoskim kościele Santa Maria del Presepe już w XI w. Charakterystyczne jest tutaj użycie nazwy il presepe. Wprawdzie w języku włoskim słowo to oznacza dzisiaj całą „szopkę”, lecz swoje pochodzenie etymologiczne zawdzięcza łacińskiemu słowu praesepe (żłób). Największą popularność szopki wywodzące się z tego miejsca zyskały w XVIII wieku, gdy tradycje ich budowy podjął Neapol. Wtedy powstały te najpiękniejsze, najbardziej zachwycające. Powstawały one w chatach najbiedniejszych mieszkańców Neapolu, w domach bogatych mieszczan, a nawet na dworach królewskich i książęcych. Wiele z nich przypominało istne dzieła sztuki. Kunsztownie wykonane przez najzdolniejszych architektów, krawców, rzeźbiarzy i złotników zachwycają realizmem i perfekcyjnie dopracowanymi detalami. Uwagę przykuwają zwłaszcza rekwizyty, zaczerpnięte z codzienności: studnia, piec, kosze owoców, ryb, michy makaronu, bochny chleba. Unikalną cechą neapolitańskich szopek jest ukazanie postaci w życiowych, codziennych pozach. Uwagę przykuwa zwłaszcza mimika ich twarzy i wspaniale oddane gesty, które dodają szopce dynamiki i naprawdę wyjątkowego charakteru. Niestety, niektóre szopki - poprzez nawiązania do „ziemskich”, życiowych czynności i aktywności zupełnie zatraciły swój bożonarodzeniowy, religijny charakter, stając się bardziej dziełami sztuki świeckiej.

 

 

Przedstawioną całość historii kultu Dzieciątka Jezus

zebrała i opracowała s. M. Eligiusza KDzJ z Lublina